środa, 7 kwietnia 2010

Przemówienie Tuska w Katyniu (7 kwietnia 2010)

Szanowny Panie Premierze, szanowni uczestnicy tej wzruszającej uroczystości. Dlaczego jesteśmy tu dziś, 70 lat po tej okrutnej zbrodni? Dlaczego każdego roku przybywamy w to miejsce? Przede wszystkim dlatego, że pamiętamy o zbrodni i jej ofiarach. Pamiętamy o zbrodni popełnionej na ludziach. Pamiętamy też o zbrodni, którą próbowano wykonać na całym narodzie. Pamiętamy o tych, którzy oddali życie tu i w innych miejscach, w całej sowieckiej Rosji. Przyjeżdżamy tu co roku, bo chcemy pamiętać o tamtej, wrześniowej tragedii i o jej ofiarach.

Zginęło tu tysiące ludzi, ale niezależnie od tego, jak wielka jest liczba, nie będzie ona dla nas statystycznym zbiorem. Tak chcieli oprawcy. Chcieli, żeby zabici tu i w innych miejscach kaźni pozostali bez naszej pamięci, pozostali bez nazwisk, aby nikt nie poznał okoliczności ich śmierci. Dla nas rozstrzelano tutaj każdego z osobna. Tu ginął człowiek po człowieku.

Tak jak Janina Lewandowska, o której idąc wzdłuż tabliczek mówiłem premierowi Putinowi. Dziewczyna, która chciała normalnie żyć. Utalentowana, skończyła konserwatorium muzyczne, skończyła szkołę pilotażu, była świetną narciarką, świetnie jeździła konno. Jako pierwsza Europejka skoczyła spadochronem z ponad 5 km wysokości. To córka generała, Józefa Dowbora Muśnickiego, naszego narodowego bohatera. Kiedy wybuchła wojna wstąpiła do wojska. Miały się wówczas odbyć mistrzostwa szybowcowe w Warszawie. Bardzo chciała wygrać, ale wojna zniszczyła nie tylko to ludzkie marzenie. 22 kwietnia miała obchodzić urodziny. Strzelono jej w tył głowy właśnie tutaj, w Katyniu.

Mówię o tej konkretnej osobie, bo dla nas Polaków jest bardzo ważne, jak dla dobrych żołnierzy, aby nie pozostawić na polu bitwy swoich poległych, aby pamiętać o nich. Będziemy o tych poległych tutaj pamiętać zawsze. Dlatego tak ważne jest dla nas każde nazwisko, każda informacja, każde świadectwo.

Jesteśmy tutaj także dlatego, że Katyń stał się w najgłębszym tego słowa znaczeniu mitem. Miał być kłamliwym mitem założycielskim państwa komunistycznego, ale ci, którzy na tym kłamstwie chcieli ufundować powojenną Polskę przegrali z prawdą, bo narodził się mit powtarzany z ust do ust przez całe pokolenia. Zawsze wtedy, gdy mówiono nawet szeptem prawdę o Katyniu wiedzieliśmy, że nas nie pokonali. Prawda o Katyniu stała się mitem założycielskim niepodległej Polski. Spowodowała, że my wszyscy Polacy jesteśmy jedną wielką rodziną katyńską. Nie tylko ci, którzy stracili najbliższych, a dzisiaj są wśród nas.

Chcemy jako Polacy pamiętać także o innych narodach. Zawsze, kiedy przybywali tu polscy przywódcy w czasach wolnej Polski pamiętali także o Rosjanach, którzy leżą w tej ziemi i innych, pochodzących z innych narodów. Pierwszy premier Tadeusz Mazowiecki, odwiedzając groby polskie odwiedził także rosyjskie. Chcemy, aby ten mit nikogo nie dzielił. Ta prawda nie może dzielić, ale ta prawda musi brzmieć. Ona była jak zbroja dla nas wszystkich. Dla tych kilku pokoleń powojennej Polski. I dzięki tej prawdzie przetrwaliśmy.

Wielki Rosjanin Aleksander Sołżenicyn, kiedy miał odbierać Nagrodę Nobla przesłał swoje wystąpienie i napisał tam słowa, które możemy sobie wszyscy dedykować. "Nie zapominajmy, że przemoc nie jest sama, bo nie potrafi sama utrzymać się przy życiu. Koniecznie musi być spleciona z kłamstwem. Istnieje między nimi związek krwi, związek najgłębszy i najbardziej naturalny. Przemoc niczym prócz kłamstwa nie może się osłonić, a kłamstwo nie utrzyma się inaczej niż w oparciu o przemoc. Każdy, kto przyjął kłamstwo jako swoją metodę skazany jest na przyjęcie kłamstwa za swoją zasadę".

Dlatego zawsze głęboko wierzyliśmy, że prawda, zwłaszcza tu w Katyniu jest najlepszą bronią przeciw przemocy. Tu w Katyniu trzeba wreszcie powiedzieć, trzeba mieć tę odwagę i siłę, że czeka nas droga do pojednania. Niczego nie zamykamy. Musimy znaleźć sobie odwagę i siłę, żeby wszystko otworzyć. Chcemy pamiętać, żeby ta droga do pojednania była jak najprostsza i jak najkrótsza. Sołżenicyn wtedy przypomniał rosyjskie powiedzenie i chce je tutaj dzisiaj powtórzyć. "Jedno słowo prawdy cały świat za sobą pociągnie. Dziś chcę wierzyć, że jedno słowo prawdy może pociągnąć za sobą dwa wielkie narody tak boleśnie podzielone przez historię. Narody, które dzisiaj szukają tej prostej i krótkiej drogi do pojednania.

Panie premierze, oni tu przecież są, oni w tej ziemi leżą. Oczodoły z ich przestrzelonych czaszek patrzą i czekają, czy jesteśmy zdolni do tego, aby przemoc i kłamstwo zamienić w pojednanie. Musimy w to uwierzyć, że obraliśmy dobry kierunek, że znaleźliśmy tę prostą i krótką drogę. Na tej drodze do pojednania postawiliśmy dwa drogowskazy: pamięć i prawdę. Jeśli tak jest i jeśli tak będzie w przyszłości to myślę, żołnierze z Katynia, że to będzie wasze największe dotychczas zwycięstwo.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

...bardzo mocnę i mądre słowa Panie Premierze