niedziela, 17 lipca 2016

Smak kultowych czołówek


"Magazyn Morze", "Sonda", "997", "W starym kinie", "5-10-15" - obrazki i muzykę z czołówek tych i innych programów, mających swój początek w PRL-u, pamiętamy często nie mniej niż ich treść czy nawet prowadzących. Jak powstawały? Kto je tworzył i na ile były oryginalne? No i które wspominamy dziś najczęściej?




Z czołówkami dawnych programów jest trochę jak ze starymi piosenkami - gdy je słyszymy, natychmiast stają nam przed oczami obrazy związane z dzieciństwem i młodością, dawne emocje, pasje i zainteresowania. Często takie, które już nie wrócą. Kiedyś, gdy w Polsce można było oglądać zaledwie dwa kanały TVP, każdy program był mniejszym lub większym wydarzeniem - a otwierający go filmik czy zbiór obrazów bezbłędnie kojarzonym z nim sygnałem.


Mimo wszystkich ograniczeń, takich niezapomnianych telewizyjnych programów powstało się w epoce PRL-u mnóstwo. Wiele z nich z powodzeniem walczyło o widza także po przewrocie ustrojowym w 1989 roku. Ale i tak najbardziej pamiętamy odcinki emitowane wcześniej. Dlaczego?

Z prostego powodu - były jedną z niewielu odskoczni od szarej socjalistycznej rzeczywistości. A przy okazji, jak "Sonda", często bawiły, jednocześnie ucząc.

Od wybuchu do podziału

Pokoleniu dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestolatków ten program zawsze będzie się kojarzył z intrygującymi popularnonaukowymi polemikami, jakie w latach 1977-1989 toczyli ze sobą Zdzisław Kamiński i Andrzej Kurek. Toczyli, dodajmy, językiem jak najbardziej zrozumiałym dla zwykłego widza. Należy przypuszczać, że gdyby nie tragiczna śmierć obu prowadzących w wypadku samochodowym pod Raciborzem, 29 września 1989 roku, "Sonda" bez problemu utrzymałaby się na wizji TVP także w latach 90.

Trwająca czterdzieści sześć sekund czołówka "Sondy", jedna z najbardziej pamiętnych w historii PRL-u, stała się prawdziwą wizytówką programu. Wykorzystywała stworzone przez Andrzeja Kurka charakterystyczne logo, jak i szereg związanych z zagadnieniami popularnonaukowymi materiałów filmowych - w tym kosmiczny lot sondy Mariner 5, wybuch supernowej, podział jądra komórkowego i zmieszanie się wody i oleju w stanie nieważkości.

Utwór, którego nie było

Przez dłuższy czas wielką zagadką było pochodzenie ilustrującej czołówkę elektronicznie brzmiącej muzyki - wielu jej wielbicieli prześcigało się w różnych, często fantastycznych spekulacjach, a samo archiwum TVP wskazywało na miksturę utworów Quincy Jonesa ("Fat Poppadaddy"), Teresy Bancer ("Milczenie"), Karlheinza Stockhausena ("Etiuda"), Otto Lueninga & Vladimira Ussachevsky'ego ("Król Lear") i Ergo Bandu ("Zmienność myśli"). Niestety, żaden z nich nie przypominał niczego z "Sondy", co tylko zwiększało frustrację prowadzących "śledztwo" fanów.

Prawda wyszła na jaw dopiero w zeszłym roku. Autorem i wykonawcą utworu okazał się Mike Vickers, angielski instrumentalista związany w latach 60. z grupą Manfred Mann - "Visation" oryginalnie wydany został na zapomnianym dziś krążku z gatunku library music, "Period/Pastoral/Solo Instruments - Moog/Dramatic".

Vickers jest także autorem takich kompozycji jak "Jet Set", otwierającej teleturniej NBC "Jackpot" (1974-1975) czy utworu towarzyszącego programowi "This Week in Baseball".

W kinie ze Szpilmanem

Cykl "W starym kinie" utrzymał się na wizji ponad trzy dekady, od 1967 do 1999 roku - dzięki temu był najdłużej nadawaną audycją filmową w Telewizji Polskiej. I już zawsze kojarzyć się będzie z osobą noszącego ciemne okulary wspaniałego gospodarza, Stanisława Janickiego, urodzonego w 1933 roku pisarza, scenarzysty i krytyka filmowego. Prowadził je z wielkim wyczuciem i smakiem.

A czołówka? Jak to w PRL-u bywało - prosta i zwykła, przedstawiająca udającego się do kina jegomościa w kapeluszu, a jednak… niezapominana. Także za sprawą pięknej nostalgicznej muzyki. Była nią fortepianowa wersja fragmentu piosenki "W małym kinie", jednej z kilkuset, które po II wojnie światowej skomponował pianista Władysław Szpilman. Pierwszym i najważniejszym jej wykonawcą był Mieczysław Fogg.

Wejście bez ograniczeń

Bez niezapomnianej czołówki trudno też sobie wyobrazić pogram dla dzieci i młodzieży "5-10-15", nadawany w TVP od 1982 do 2007 roku. W czasach swojej największej świetności, czyli w latach 80, przedstawiała tytułowe liczby w obróbce przypominającej trochę animacje Terry'ego Gilliama z "Latającego cyrku Monty Pythona". Ale dziś pamiętamy ją także z innego powodu.

Wielką popularność zdobył ilustrujący filmik instrumentalny "Bez ograniczeń" grupy Kombi, pochodzący z drugiego albumu zespołu, "Królowie życia" (1981). Fragment tego utworu, zagranego w klimacie fusion, do dziś nierozerwalnie wiążę się właśnie z tamtym programem. Kompozycja napisana została przez klawiszowca i kompozytora zespołu, Sławomira Łosowskiego.

Czytaj dalej na 2 stronie - Smak kultowych czołówek

Czas oświeconego bolszewizmu

"Bez ograniczeń" powstało pod koniec lat 70. Gdy TVP zwróciła się do Łosowskiego z propozycją wykorzystania utworu, od razu wyraził zgodę. Do dziś pamięta, dlaczego nadał mu taki tytuł. - To był czas oświeconego bolszewizmu i brakowało wszystkiego, w tym prądu. W radiu nadawano komunikaty o stopniu zasilania i wyłączeniach. Uważałem, że energetyczny utwór musi być grany bez ograniczeń energii.

Kompozycja do dziś rozpoczyna wszystkie koncerty artysty. - Odbierana jest bardzo dobrze - podkreśla. - Są tam sola klawiszy i bębnów. Brzmi dynamicznie. Co ciekawe, większość słuchaczy nazywa ją po prostu "5-10-15". Zapewne duża ich część nie zna oryginalnego tytułu. Zapraszam na stronę losowski.pl, na której można posłuchać, jak to dziś na żywo w moim wykonaniu brzmi.

Morze niewiadomych?

Ta czołówka rozpalała awanturniczą wyobraźnię młodego pokolenia lat 80. jak żadna inna - wielu z nas czekało na niedzielę, godz. 12.00 nie tylko po to, by posłuchać fascynujących morskich opowieści i ciekawostek Stanisława Heropolitańskiego z TVP Szczecin, ale tej niesamowitej muzyki, towarzyszącej równie niezwykłym i spektakularnym obrazkom.

Myli się jednak ktoś, kto sądzi, że energetyczny musicalowy kawałek, napisany z niemal rockowym zacięciem, powstał w głowie któregoś z naszych rodaków. Czołówka "Morza" nie miała z Polską nic wspólnego. Czym więc była?

Kradzież godna pirata

Najkrócej można odpowiedzieć, że dość bezczelnie zmontowanym zlepkiem scen z kilku pirackich filmów, głównie początku australijskiego musicalu komediowego w reżyserii Kena Annakina "Film o piratach" ("The Pirate Movie", 1982). To z niego pochodziła także towarzysząca jej piosenka "Victory", skomponowana przez australijskiego kompozytora Mike'a Brady'ego do słów Terry Britten, piosenkarza i tekściarza, współautora piosenek między innymi Tiny Turner i Michaela Jacksona.

Utwór "Victory", podpisany jako The Pirates & Mike Brady, dostępny jest na ścieżce dźwiękowej wydanej przez Polydor Records. A że u nas wykorzystany został bez poszanowania jakichkolwiek praw? Cóż, bycie piratem zobowiązywało, zwłaszcza w PRL-u!

Nuty lepsze niż news

Najkrótsza perełka w zestawieniu była za to najczęściej w naszych domach obecna - propagandowa tuba informacyjna komunistycznych władz towarzyszyła nam przecież w latach 1958-1989 codziennie. Czołówki "Dziennika Telewizyjnego" zmieniały się rzadziej niż prowadzący - ta najsłynniejsza zadebiutowała w 1973 roku i pozostała, mimo paru retuszy, do samego końca. Przedstawiała charakterystyczne logo DT na tle map Polski, Europy i świata. Towarzyszyła jej dumna, marszowa nuta skomponowana przez naszego nieocenionego kompozytora Wojciecha Kilara (ur. 1932). Naprawdę udana, godna ilustracji najlepszych hollywoodzkich produkcji!

Wojciech Kilar najwyraźniej nie jest jednak ze swojego dzieła dumy - a może raczej z samego faktu jego powstania. Informacji o utworze próżno szukać na jego stronie internetowej, a Maestro nie odnosi się do niej w wywiadach. Szkoda, gdyż uwertura "Dziennik telewizyjny" pozostaje z jednym z najbardziej rozpoznawalnych sygnałów dźwiękowych PRL-u. Ujmy naszemu wybitnemu twórcy muzyki klasycznej i filmowej na pewno nie przynosi.

Przy kogucie dęciaki

Ostatnio słyszy się, że magazyn kryminalny "997" wraca po trzech latach ciszy - tym razem Michał Fajbusiewicz prowadzić go będzie w Polsat Play. Trudno jednak oczekiwać, by osiągnął taki sukces jak w latach 80. Nadawany od 1986 roku program, produkowany przez TVP Łódz, był tak popularny, że pomógł w odnalezieniu dziesiątek, jeśli nie setek groźnych przestępców.

"997" wielokrotnie zmieniało swoją formułę, a co za tym idzie i czołówkę, która jednak zawsze przedstawiała milicjantów, a później policjantów w spektakularnych scenach akcji. Nigdy nie zmieniła się towarzysząca tym obrazkom muzyka. Twórcy programu wykorzystali utwór "Cronus (Saturn)" amerykańskiej jazzrockowej formacji Chase. Szaleńczo brzmiący i pełen emocji fragment, zagrany między innymi na instrumentach dętych, pochodził z wydanej w 1972 roku płyty "Ennea".

Polscy prekursorzy dubstepu

Dla kontrastu znowu coś dla dzieci i młodzieży: "Przybysze z Matplanety", czyli bohaterowie programu edukacyjnego Telewizji Polskiej z drugiej połowy lat 80. Choć przygody dwóch matematycznych znaków: mądrego i walecznego Sigmy oraz nieśmiałego i płochliwego Pi dziś prezentują się raczej anachronicznie, warto podkreślić, że przy ich kręceniu wykorzystano nowatorską jak na ówczesne warunki telewizyjną technikę blue box. Widać ją także w czołówce programu.

Piosenkę, która ją ilustrowała, śpiewał nieodżałowany Andrzej Zaucha, do muzyki Rafała Błażejewskiego i Marcelego Latoszka oraz słów Magdy Wojtaszewskiej. "Prekursorzy dubstepu", "Kraftwerk sie chowa!" - można przeczytać w komentarzach na Youtube.

Warto dodać, że w zeszłym roku powstał bardzo ciekawy cover kawałka w wykonaniu electropopowego zespołu Door Selection

Z elektroniką za pan brat

O tym, że powyższa lista nie wyczerpuje tematu, wiedzą na pewno ci wszyscy, którzy z czołówek pamiętają "Pegaz", "Pieprz i wanilię", "Sensacje XX wieku", "Z kamerą wśród zwierząt" czy "Wielka grę".

Twórcy polskich programów z czasów PRL-u wyjątkowo chętnie korzystali z dokonań tuzów muzyki elektronicznej. Dla przykładu, "Sportowa Niedziela" w TVP1 rozpoczynała się w latach 80. tytułowym utworem z płyty "Spiral", którą grecki kompozytor Vangelis wydał w 1977 roku. "Studia Sport" nie byłoby natomiast bez syntezatorowego sola z przeboju "Son Of My Father", skomponowanego przez w 1971 roku przez Giorgio Morodera dla grupy Chicory Tip. Z kolei popularnonaukowy "Kwant", nadawany w TVP od lat 80., wykorzystywał w czołówce przebój Jean Michela Jarre'a z 1978 roku "Equinoxe 5".