sobota, 23 sierpnia 2008

Maja Włoszczowska - jeszcze raz o sobie

O mnie (10.04.2007)

Imię i nazwisko: Maja Włoszczowska
Pseudo: Pszczółka
Wzrost: 169 cm
Waga: 52-56kg (w zależności od okresu przygotowawczego)
Grupa Sportowa: HALLS Professional MTB Team,
Trener: Andrzej Piątek
Uczelnia: Politechnika Wrocławska, Wydział Podstawowych Problemów Techniki, kierunek: matematyka finansowa i ubezpieczeniowa
Poprzednie kluby: Śnieżka Karpacz, CCC Piechowice, CCC Polsat
Pierwszy trener: Zdzisław Szmit
Ulubiona trasa XC w Polsce: Szczawno Zdrój
Ulubiona trasa XC na świecie: Sierra Nevada
Sportowy idol: Gunn Rita-Dahle
Ulubiony film: "Za wszelką cenę" Clinta Eastwooda
Muzyka: spokojne rytmy, m.in. Ania Dąbrowska, Smolik,
Książka: "Kod Leonarda da Vinci" Dan Brown, wszystko Paulo Coehlo
Ulubiona potrawa: generalnie kuchnia włoska i zawsze czekolada z orzechami
Cel: złoty medal olimpijski
Moja zaleta: spytajcie moich przyjaciół :)
...i wada: niecierpliwość.

Od kiedy pamiętam sport był moim hobby. Tego bakcyla zaszczepiła we mnie moja mama, dla której wszelkie formy ruchu są nieodłącznym elementem życia. W czasach swojej edukacji uprawiała wszystkie dostępne dyscypliny sportu i oczywiście w każdej z nich była najlepsza :). Gdy pojawiły się dwa diabełki, czyli mój brat Michał i ja, nie miała innego wyjścia jak zabierać nas ze sobą na wszystkie sportowe eskapady. I tak, zimą jeździliśmy na nartach, a latem oczywiście na rowerkach. Nie zawsze byłam do tego chętna, ale nie było zmiłuj się - każdej niedzieli zdobywaliśmy nowe szczyty i penetrowaliśmy ścieżki okolicznych gór :). Wkrótce z niedzieli zrobiły się całe weekendy, potem też środy, czasem wtorki... Wreszcie, jeżdżąc całkiem regularnie, całą rodzinką postanowiliśmy wystartować w Amatorskich Mistrzostwach Polski Family Cup, które rozgrywały się w Karpaczu. W 1997 roku wygrałam te zawody (w swojej kategorii oczywiście :)), a razem z mamą stanęłyśmy na najwyższym stopniu podium w klasyfikacji rodzinnej. Wtedy podszedł do mnie trener klubu Śnieżka Karpacz - Zdzisław Szmit, wręczył mi koszulkę teamową i kazał przyjechać następnego dnia na trening. Na poważne trenowanie wcale nie miałam ochoty, ale za namową mamy oraz nauczycielki w-f z mojej szkoły - ówczesnej Mistrzyni Polski MTB Beaty Sałapy, postanowiłam spróbować. Jak sami widzicie... opłaciło się :).

Od tamtej pory wszystko zaczęło kręcić się samo, ja musiałam tylko kręcić pedałami. W klubie mieliśmy fantastyczną ekipę, więc trenowanie i startowanie w wyścigach było dla mnie czystą przyjemnością. Szybko zaczęłam wygrywać poważne zawody i w 1999 roku jako juniorka młodsza zdobyłam dwie koszulki Mistrza Polski (MTB i szosowego "górala"). W międzyczasie zmieniłam barwy klubowe na PTS CCC Piechowice, gdzie naszym szkoleniowcem został były kolarz szosowy Dariusz Bigos. Do nowego klubu przeszedł praktycznie cały skład "Śnieżki", więc tak naprawdę nic się nie zmieniło :).

Moje pierwsze wielkie sukcesy przyszły w 2000 roku, gdy trafiłam do kadry narodowej i ćwicząc pod okiem trenera Andrzeja Piątka zdobyłam srebrny medal na Mistrzostwach Świata w Sierra Nevada. Od tamtej pory mój stosunek do sportu zmienił się diametralnie. Zaczęłam na niego patrzeć jak na sposób na życie, a nie tylko zwykłe hobby. Wtedy powstała Zawodowa Grupa Kolarska MTB LOTTO PZU S.A., jednak nie byłam jeszcze gotowa, aby wstąpić w jej szeregi. Bałam się, że zbyt mocno ucierpi na tym moja edukacja, która w owym czasie była ciągle ważniejsza od kolarstwa. Mimo iż zostałam na swoim podwórku to kolejny sezon potraktowałam bardzo ambitnie. Miałam jeden cel - wygrać Mistrzostwa Świata. Droga prowadząca ku niemu była dla mnie bardzo trudna i obfita w różne nieprzewidziane przeszkody. Ostatnia z nich to płotek, na którym zatrzymałam się na sto metrów przed metą wyścigu o Mistrzostwo Świata juniorek... Zdobyłam srebrny medal i była to największa... porażka mojego życia. Na szczęście szybko się z niej otrząsnęłam i dwa tygodnie później do swojego worka medali dorzuciłam brąz na światowym czempionacie na szosie. Po tych sukcesach byłam przekonana, że moje miejsce jest w grupie trenera Andrzeja Piątka, jednak z różnych powodów znów do niej nie trafiłam...

W 2002 roku jeździłam w barwach Zawodowej Grupy CCC Polsat. To był mój pierwszy sezon w kategorii elite i niestety nie należał do udanych. Ale na pewno nie był stracony. Kilka błędów i ciągle powracające choroby sprawiły, że mogłam więcej uwagi poświęcić zbliżającej się maturze i egzaminom na studia. Na tym naukowym polu nieskromnie przyznam, że poszło mi całkiem nieźle :). Bezboleśnie zdałam maturę i dostałam się na jeden z najbardziej obleganych kierunków Politechniki Wrocławskiej - matematykę (stosowaną) na Wydziale Podstawowych Problemów Techniki! Studia bardzo mi się spodobały i nawet byłam bliska odstawienia roweru na boczny tor. Wtedy jednak znów pojawił się trener Andrzej Piątek i dostałam trzecią szansę na to aby trafić do najlepszej polskiej grupy MTB. Tej szansy już nie zmarnowałam.

Wielkie sukcesy w nowej ekipie przyszły bardzo szybko. W 2003 roku zostałam pierwszą (historyczną!) Mistrzynią Świata w maratonie rowerowym, a rok później stanęłam na drugim stopniu podium Mistrzostw Europy oraz Mistrzostw Świata tuż za niesamowitą norweżką Gunn Ritą Dahle. Sukcesy te powtórzyłam w 2005 roku i już się zaczęłam przyzwyczajać do tych medali, w związku z czym w minionym sezonie...ich nie zdobyłam. Otarłam się o podium Mistrzostw Świata zajmując najgorsze dla sportowca, czwarte miejsce. Były jednak inne sukcesy, jak brąz w wyścigu drużynowym czy podwójne Mistrzostwo Polski na szosie, które mobilizują mnie do dalszej pracy i dają wiarę w to, że "złote lata" mojej sportowej kariery są ciągle przede mną. Nie będą już mi towarzyszyły żółte barwy Totalizatora Sportowego, z którym po 2006 roku zakończyliśmy współpracę, za którą wszyscy jesteśmy bardzo wdzięczni. Nową historię MTB będziemy tworzyli z marką HALLS, która mam nadzieję pomoże nam zajść na sam szczyt - czyli podium Igrzysk Olimpijskich. Nowy sponsor jak dotąd wywarł na mnie olbrzymie wrażenie, przede wszystkim zaangażowaniem i energią z jaką podchodzi do swojej ekipy. Wierzę, że razem uda nam się zrealizować każdy zamierzony cel.

Kolarstwo jest moją olbrzymią pasją, bez której nie wyobrażam sobie swojego życia. Dlatego z całym sercem podchodzę do każdego treningu. Jednak nawet najcięższa moja praca nie przyniosłaby mi sukcesów gdyby nie pomoc sponsorów, całej ekipy z trenerem Andrzejem Piątkiem na czele i bliskich mi osob - zwłaszcza mojej mamy i brata oraz przyjaciół, wspierających mnie w trudnych chwilach. Wiele zawdzięczam także kibicom, dzięki którym wiem, że nie jeżdżę w kółko tylko dla własnej satysfakcji i moje sukcesy sprawiają przyjemność także innym. Wam wszystkim gorąco dziękuję i obiecuję dać z siebie wszystko by spełnić nasze wspólne sportowe marzenia.

Poza sportem dużą wagę w swoim życiu zawsze przywiązywałam do nauki. Od szkoły podstawowej moimi ulubionymi przedmiotami były w-f i matematyka. Dlatego po maturze zdecydowałam się rozpocząć studia na Wydziale Podstawowych Problemów Techniki Politechniki Wrocławskiej. Moją specjalnością jest matematyka finansowa i ubezpieczeniowa po której mogę zostać tzw. specjalistą od wyceny ryzyka, bądź zdać np. egzamin na doradcę inwestycyjnego albo aktuariusza. Jest to bardzo prężny kierunek, po którym żaden absolwent nie powinien mieć problemu ze znalezieniem pracy (już teraz dostaję średnio dwa razy w miesiącu ogłoszenia z dużych polskich i zagranicznych firm chcących zatrudnić studentów naszej specjalności). Ale te studia to dla mnie nie tylko zapewnienie sobie „furtki” na wypadek gdyby w sporcie coś mi nie wyszło (kontuzja itp.), to jakby drugie życie, które pomaga mi się rozwijać i poszerzać horyzonty. Na Politechnice poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi – zarówno wśród studentów jak i pośród kadry naukowej. Mimo iż w tej chwili raczej jestem pewna iż w swoim zawodzie pracować nie będę to w żadnym razie nie żałuję swojego wyboru i mam nadzieję, że mimo iż moje studia dobiegają już końca to kontakt ze „środowiskiem matematyków” będę miała jeszcze przez długi okres.

Brak komentarzy: