kris
2008-08-23, ostatnia aktualizacja 2008-08-23 07:56
Medal olimpijski był jednym z marzeń Mai Włoszczowskiej. Przygotowania do Pekinu były piekielnie ciężkie, ale zawodniczka znalazła czas żeby skończyć studia na Politechnice Wrocławskiej, na bardzo trudnym kierunku - matematyka finansowa.
ZOBACZ TAKŻE
- Dariusz Kuć: Karta odwróciła się (23-08-08, 09:34)
- Trener Włoszczowskiej: Czułem, że Majka jest w formie (23-08-08, 08:35)
- Włoszczowska: Mama przepowiedziała mi medal (23-08-08, 08:34)
- Persson kontra Chińczycy (23-08-08, 07:09)
- Beckham weźmie udział w przekazaniu olimpijskiej flagi (22-08-08, 20:55)
- Motyka: Problem szermierki to prezes związku (22-08-08, 20:31)
- Sensacyjne USA, Brazylia zwycięska jak zawsze (22-08-08, 18:41)
- Haker znalazł dowody: Złota medalistka ma 14 lat (22-08-08, 18:36)
- Złota jamajska sztafeta. I znów rekord świata Bolta (22-08-08, 16:33)
SERWISY
- Zawsze miałam coś, co odrywało mnie od sportu, przez co mniej stresowałam się - mówiła Włoszczowska w wywiadzie dla Gazety Wyborczej i Sport.pl. - Studia dały mi satysfakcję. Uważam, że nie powinno się wyłącznie koncentrować na sporcie. Człowiek wraca potem do normalnego życia i nie potrafi się odnaleźć - uważa wicemistrzyni olimpijska, a zarazem magister inzynier Politechniki Wrocławskiej.
Włoszczowskiej udało się skończyć studia, mimo że uprawia kolarstwo górskie, niezwykle ciężki i czasochłonny sport. Treningi zaczęła w wieku 14 lat, w małym klubie Śnieżka Karpacz. Dwa lata później sięgnęła po pierwsze tytuły Mistrza Polski MTB. Później wielokrotnie powtarzała ten wyczyn. W 2000 roku trafiła do kadry narodowej. Na pierwszy wielki sukces nie trzeba było długo czekać. Na mistrzostwach świata w Sierra Nevada dała się wyprzedzić tylko jednej rywalce i sięgnęła po tytuł wicemistrzowski. To był przełomowy rok w karierze zawodniczki. - Od tamtej pory mój stosunek do sportu zmienił się diametralnie. Zaczęłam na niego patrzeć jak na sposób na życie, a nie tylko zwykłe hobby - pisze srebrna medalistka na swojej stronie internetowej.
Polska reprezentacja z Mają Włoszczowską i Anną Szafraniec szybko awansowała do światowej czołówki. W 2001 Włoszczowska zdobyła mistrzostwo Europy i znów była druga na mistrzostwach świata. Kolejny sezon nie był już tak udany, ale w 2003 roku Polka osiągnęła jeden ze swoich największych sukcesów. W rozgrywanych po raz pierwszy mistrzostwach świata w maratonie pokonała bardziej doświadczone rywalki i sięgnęła po tytuł. Później jeszcze kilka razy zajmowała drugie miejsce w mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy - indywidualnie i drużynowo. Startowała też na igrzyskach olimpijskich w Atenach, gdzie zajęła szóste miejsce. W tym roku na mistrzostwach świata we włoskim Val di Sole zajęła piąte miejsce. - Poziom kobiecego MTB bardzo się podniósł- oceniała po zawodach. Gdy cztery lata temu zdobywałam srebrne medale na mistrzostwach, miałam od dwóch do czterech minut straty do pierwszej zawodniczki. W tej chwili z taką stratą byłabym na dziesiątym miejscu. W czołówce zrobiło się ciasno - dodała.
Na igrzyskach Włoszczowska udowodniła jednak, że wciąż należy do ścisłej czołówki kolarstwa górskiego. W morderczym upale, na piekielnie ciężkiej trasie Polka jechała bardzo skoncentrowana i od początku walczyła o czołowe lokaty. Przyjechała na drugim miejscu, podczas gdy kolejne faworytki - Marie-Helene Premont, Margarita Fullana i Gunn-Rita Dahle Flesjaa schodziły z trasy. Włoszczowska wywalczyła pierwszy od 20 lat medal dla Polski w kolarstwie. Teraz będzie mogła zrobić użytek z wiedzy zdobytej na studiach. - Mój kierunek studiów mógłby ewentualnie przydać się do statystyk, do analizy treningu. Wolę jednak skorzystać z matematyki po zdobyciu medalu olimpijskiego. Będę mogła mądrze zainwestować zarobione pieniądze - mówiła przed Pekinem Włoszczowska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz