piątek, 2 stycznia 2015

Niezłomny Louis Zamperini



Unieśmiertelniony w filmie amerykański biegacz, Louis Zamperini, uczestniczył w igrzyskach olimpijskich, przez 47 dni dryfował na tratwie ratunkowej po oceanie i przeżył japoński obóz dla jeńców wojennych. Jego triumf nad własnym gniewem może być nas inspiracją dla nas wszystkich, twierdzą dzieci amerykańskiego bohatera. Film "Niezłomny" w reżyserii Angeliny Jolie w polskich kinach zadebiutuje 2 stycznia.

 
"Niezłomny" (reż. Angelina Jolie)


Angelina Jolie spędziła w tym roku wiele godzin przy łóżku starszego pana, pokazując mu fragmenty "Niezłomnego", filmu, który wyreżyserowała. Tym starszym panem był Louis Zamperini, utalentowany biegacz, olimpijczyk, bombardier, który w czasie wojny trafił do japońskiego obozu jenieckiego i przeżył tam piekło. Teraz jest też bohaterem dramaty wojennego.

Jolie i Zamperini tak bardzo się ze sobą zżyli, że podobno flirtował z nią na oczach Brada Pitta. Sam Pitt zamówił jego olejny portret na bożonarodzeniowy prezent dla żony. Jaki naprawdę był jej bohater? Czy Jolie oddała sprawiedliwość jego historii? Odpowiedzi na te pytanie szukam w Nowym Jorku u dzieci Louisa, Cynthii i Luke'a.

"Niezłomny" (reż. Angelina Jolie) "Niezłomny" (reż. Angelina Jolie) Foto: Materiały prasowe

Historia życia Louisa Zamperiniego, zwanego Louiem, jest niesamowita. Po wybuchu II wojny światowej zaciągnął się do amerykańskiego lotnictwa. Gdy podczas jednej z misji jego samolot został uszkodzony i spadł do Oceanu Spokojnego, Louie został uznany za zmarłego. Przez 47 dni dryfował na tratwie ratunkowej, żywiąc się surowymi rybami i mięsem albatrosa, w końcu trafił do japońskiej niewoli. Dwa i pół roku spędził w obozach dla jeńców wojennych, gdzie regularnie go głodzono i bito po twarzy sprzączką od pasa.

REKLAMA

Po zakończeniu wojny wrócił do USA, odnalazł religię, wybaczył swoim oprawcom i wygłaszał motywacyjne przemówienia. Po siedemdziesiątce zainteresował się jazdą na deskorolce. Zmarł w lipcu w wieku 97 lat.

Hollywood wyjątkowo długo dojrzewało do filmu o Zamperinim. Pomysł zrodził się już w latach 50., gdy wytwórnia Universal kupiła prawa do wspomnień Louiego, z myślą o roli dla Tony'ego Curtisa. Ten jednak zagrał w "Spartakusie". Producent Matt Baer, zainspirowany filmem dokumentalnym o życiu Louiego, odświeżył pomysł w 1998 roku, ale nie znalazł odpowiedniego reżysera.

"Niezłomny" (reż. Angelina Jolie) "Niezłomny" (reż. Angelina Jolie) Foto: Materiały prasowe

Historię uratowała Laura Hillenbrand, która w 2010 napisała biografię Zamperiniego pt. "Niezłomny" – to na niej opiera się scenariusz filmu Jolie. Ponieważ wcześniej Hillenbrand napisała książkę "Seabiscuit", która świetnie wypadała w ekranizacji kinowej, wytwórnia nabrała pewności, że kolejny film według jej książki też może odnieść sukces. Znów rozpoczęto poszukiwania reżysera. Pracę dostała Jolie.

Cynthia i Luke wiedzieli jak wyglądało życie ich ojca, ale dopiero lektura książki Hillenbrand uświadomiła im co tak naprawdę przeżył. – Wiedzieliśmy przez co przeszedł – mówi Cynthia. – Nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy z tego, jak brutalne i ekstremalne były jego doświadczenia. Tato nie opowiadał nam szczegółów swojego cierpienia, bo nie był takim człowiekiem. Żył pozytywnie. Prawdziwą głębię tego, przez co przeszedł, jego poniżenia i odczłowieczenia, odkryłam dopiero dzięki książce Laury.

Lektura zmieniła sposób, w jaki Cynthia postrzegała ojca. – Zakochałam się w nim. To było bardzo dziwne uczucie. Ujrzałam pięknego, tragicznego, bohaterskiego, zdolnego młodego człowieka, którego dręczono i który tyle wycierpiał. Gdybym była z nim w obozie, oddałabym za niego życie. Film Jolie wywołał w niej silne emocje. – Wiedziałam, że będę płakać – mówi. – Miałam nadzieję, że to będzie poruszająca opowieść.

"Niezłomny" (reż. Angelina Jolie) "Niezłomny" (reż. Angelina Jolie) Foto: Materiały prasowe

Jako dzieci, Cynthia i Luke traktowali historie ojca jak legendy. – To były moje bajki na dobranoc – mówi Luke. – Tato opowiadał jak siłował się z rekinami, albo jak jego samolot spadł do oceanu. Nie miał problemu z mówieniem o tym wszystkim, ale nie roztrząsał tematu.

Brak komentarzy: