sobota, 29 czerwca 2013

dzieciobójczyni RENATA K. zwana też EWĄ T. bohaterka Dużego Formatu z 27.VI.2013

Sąsiedzi, koledzy z pracy, dyrekcja szkoły, już nie mówiąc o uczniach... Wszyscy są głęboko zszokowani. Renata K. (67 l.), nauczycielka fizyki, pasem z wojskową sprzączką zakatowała 6-letniego Danielka. Maluszek konał w potwornych bólach. Została za to skazana na 15 lat więzienia, wyszła po 10, a gdy wyrok się zatarł, zaczęła uczyć w szkole. Dalej mieszka w mieszkaniu, w którym zakatowała dziecko! I bezczelnie mówi: – Nie muszę się tłumaczyć.

Zakończenie roku w warszawskim Zespole Szkół nr 53 na Żoliborzu pierwszy raz nie było radosne. Uczniowie szeptali o nauczycielce grozy. – Totalny szok. Wczoraj nie dowierzaliśmy, dziś wiemy, że nasza koleżanka zabiła dziecko – mówi z kolei Monika Nawrocka, wicedyrektor szkoły. Renata K. uczyła tam w czterech klasach gimnazjum i liceum. Teraz zrezygnowała.

Jak doszło do tej zbrodni? W 1981 r. 26-letnia Renata K. mieszka ze swoim partnerem Janem. L. Mężczyzna po rozwodzie opiekuje się synkiem Danielem. Renata K. jest nauczycielką. Po pracy odbiera pasierba z przedszkola. 17 lutego Danielek gubi w przedszkolu sznurówkę. Sadystka wpada w szał. Następnego dnia nie pozwala mu iść do przedszkola. Znęca się nad chłopczykiem godzinami, żąda, by maluch kupił nowe sznurowadło. Okłada go pasem z dużą metalową sprzączką. Danielek płacze, wije się z bólu. Koszulka przesiąka krwią. – Co masz zrobić, żeby założyć nowe sznurowadło? – Renata K. dręczy chłopca. W końcu skatowane dziecko szepcze, że pieniądze na sznurowadła weźmie ze skarbonki. – No wreszcie – tryumfuje oprawczyni. W nocy wyrodny ojciec wzywa pogotowie. Danielek umiera.

Renata K. zostaje skazana na 15 lat więzienia. Wychodzi na wolność po 10. Z czasem sprawa zostaje wymazana z jej akt i zgodnie z prawem jest niekarana. Korzysta z tego i znów zatrudnia się w szkole. Jako katechetka i nauczycielka fizyki. – Przedstawiła wymagane dokumenty i zaświadczenie o niekaralności – mówi dyrektorka szkoły.

– Nic nie zrobiłam. Nie wiem, o co chodzi – mówi nam Renata K., gdy pytamy, czy zakatowała dziecko. Zachowuje się, jakby spodziewała się takich pytań. Jest nad wyraz spokojna. Żadnych emocji. Sąsiedzi prawie jej nie znają. Z nikim nie rozmawiała. – Jak coś do niej przychodziło, to na imię Izabela. Może chciała ludzi zmylić – zastanawia się sąsiad. – Rano wyszła szybko z jedną torbą i odjechała autem. Pewnie już nie wróci – dopowiada drugi.

Jak to możliwe, że skazani za pedofilię – i słusznie – nie mogą już pracować z dziećmi, a może sadystka, która zakatowała 6-latka? Po prostu brak odpowiednich przepisów. – Zleciłem podjęcie prac nad przepisami o zatarciu skazania w przypadku przestępców, którzy dopuścili się zabójstw czy też znęcania nad dziećmi – poza wyrokiem skazującym sąd wobec takich sprawców orzekałby dożywotni zakaz pracy z dziećmi – mówi Faktowi minister sprawiedliwości Marek Biernacki (54 l.). 

ROZMOWA Z DZIECIOBÓJCZYNIĄ RENATĄ K.:

Fakt: Czy to prawda, że została pani skazana za zabicie dziecka?
RENATA K.: - Niczego nie zrobiłam. Dziennikarze robią ze mnie wielbłąda. 

- Zakatowała pani dziecko?
- Nie.

- Została pani skazana za zakatowanie chłopca.
Nigdy nie byłam skazana.

- Nie siedziała pani w więzieniu?
Nic takiego się nie wydarzyło.

- Miała pani kiedykolwiek proces?
- Nie. Nie mam ochoty rozmawiać o czymś, co mnie nie dotyczy. 

- Wychowywała pani kiedyś dziecko?
Nie będę o tym rozmawiać. Dziennikarze nie pierwszy raz mnie szkalują. 

- A co pani powie swoim uczniom, jeśli zapytają o doniesienia mediów?
Gazety już nie pierwszy raz mnie szkalują. Ja nic nie zrobiłam. Nie wiem, o czym pani mówi. Nie muszę się z tego tłumaczyć, ani wyjaśniać.

Brak komentarzy: