niedziela, 30 czerwca 2013
70 lat temu hitlerowcy aresztowali Stefana Roweckiego-Grota.
Neymar
sobota, 29 czerwca 2013
dzieciobójczyni RENATA K. zwana też EWĄ T. bohaterka Dużego Formatu z 27.VI.2013
Jak doszło do tej zbrodni? W 1981 r. 26-letnia Renata K. mieszka ze swoim partnerem Janem. L. Mężczyzna po rozwodzie opiekuje się synkiem Danielem. Renata K. jest nauczycielką. Po pracy odbiera pasierba z przedszkola. 17 lutego Danielek gubi w przedszkolu sznurówkę. Sadystka wpada w szał. Następnego dnia nie pozwala mu iść do przedszkola. Znęca się nad chłopczykiem godzinami, żąda, by maluch kupił nowe sznurowadło. Okłada go pasem z dużą metalową sprzączką. Danielek płacze, wije się z bólu. Koszulka przesiąka krwią. – Co masz zrobić, żeby założyć nowe sznurowadło? – Renata K. dręczy chłopca. W końcu skatowane dziecko szepcze, że pieniądze na sznurowadła weźmie ze skarbonki. – No wreszcie – tryumfuje oprawczyni. W nocy wyrodny ojciec wzywa pogotowie. Danielek umiera.
Renata K. zostaje skazana na 15 lat więzienia. Wychodzi na wolność po 10. Z czasem sprawa zostaje wymazana z jej akt i zgodnie z prawem jest niekarana. Korzysta z tego i znów zatrudnia się w szkole. Jako katechetka i nauczycielka fizyki. – Przedstawiła wymagane dokumenty i zaświadczenie o niekaralności – mówi dyrektorka szkoły.
– Nic nie zrobiłam. Nie wiem, o co chodzi – mówi nam Renata K., gdy pytamy, czy zakatowała dziecko. Zachowuje się, jakby spodziewała się takich pytań. Jest nad wyraz spokojna. Żadnych emocji. Sąsiedzi prawie jej nie znają. Z nikim nie rozmawiała. – Jak coś do niej przychodziło, to na imię Izabela. Może chciała ludzi zmylić – zastanawia się sąsiad. – Rano wyszła szybko z jedną torbą i odjechała autem. Pewnie już nie wróci – dopowiada drugi.
Jak to możliwe, że skazani za pedofilię – i słusznie – nie mogą już pracować z dziećmi, a może sadystka, która zakatowała 6-latka? Po prostu brak odpowiednich przepisów. – Zleciłem podjęcie prac nad przepisami o zatarciu skazania w przypadku przestępców, którzy dopuścili się zabójstw czy też znęcania nad dziećmi – poza wyrokiem skazującym sąd wobec takich sprawców orzekałby dożywotni zakaz pracy z dziećmi – mówi Faktowi minister sprawiedliwości Marek Biernacki (54 l.).
ROZMOWA Z DZIECIOBÓJCZYNIĄ RENATĄ K.:
Fakt: Czy to prawda, że została pani skazana za zabicie dziecka?
RENATA K.: - Niczego nie zrobiłam. Dziennikarze robią ze mnie wielbłąda.
- Zakatowała pani dziecko?
- Nie.
- Została pani skazana za zakatowanie chłopca.
- Nigdy nie byłam skazana.
- Nie siedziała pani w więzieniu?
- Nic takiego się nie wydarzyło.
- Miała pani kiedykolwiek proces?
- Nie. Nie mam ochoty rozmawiać o czymś, co mnie nie dotyczy.
- Wychowywała pani kiedyś dziecko?
- Nie będę o tym rozmawiać. Dziennikarze nie pierwszy raz mnie szkalują.
- A co pani powie swoim uczniom, jeśli zapytają o doniesienia mediów?
- Gazety już nie pierwszy raz mnie szkalują. Ja nic nie zrobiłam. Nie wiem, o czym pani mówi. Nie muszę się z tego tłumaczyć, ani wyjaśniać.
Polska vs. Argentyna 3:2 (28.VI.2013)
Polscy siatkarze wygrali w Bydgoszczy z Argentyną 3:2 (26:24, 19:25, 19:25, 25:17, 15:8) w meczu grupy A Ligi Światowej.
Było to pierwsze zwycięstwo "Biało-czerwonych" w obecnej edycji tych prestiżowych rozgrywek.
Dzięki wygranej nasi siatkarze zachowali szansę na awans do turnieju finałowego, ale stracony punkt może okazać się kosztowny w końcowym rozrachunku.
Foto: Jarosz i Kurek
©2013®
środa, 19 czerwca 2013
Pomnik pary Kaczyńskiej
Pomnik Kaczyńskich w Radomiu za ledwie 200.000 PLN. Odsłonięty w urodziny 18 VI przez samego Kaczora.
©2013®
sobota, 15 czerwca 2013
sobota, 8 czerwca 2013
Prowokacja Maliny Błańskiej nad penisitą Fibakiem
Życie Maliny do niedawna wyglądało całkiem spokojnie. Naturalna, ale bardzo ładna kobieta od 7 lat pracuje w mediach. Na co dzień pisze w tygodniku "Nie". Jednak prawdziwą jej pasją są psy. Niemal wszędzie towarzyszy jej ukochana suczka. Sama Błańska zaangażowana jest natomiast w walkę o prawa dla posiadaczy psów. Aby mogli choćby wchodzić z nimi do restauracji czy do sklepu. Ale nie działalność społeczna uczyniła ją znaną. To właśnie ona ujawniła nieznane oblicze Wojciecha Fibaka. Wykorzystała do tego prowokację dziennikarską, którą potem opublikował tygodnik "Wprost".
Na pierwsze spotkanie przyszła ubrana zwyczajnie, nie chciała czarować tenisisty gołymi połaciami ciała. - Pierwszego spotkania nie bałam się, bo nie wiedziałam, co mnie czeka... Miałam wysokie oficerki, spodenki i bluzkę po samą szyję. A Fibak ładował mi język do gardła po pierwszej godzinie od poznania - opowiada "Super Expressowi" Malina. - Za drugim razem, gdy już miałam doświadczenie pierwszego spotkania, poszłam z obstawą... - dodaje.
Pan Wojciech zaproponował jej skojarzenie z bogatym kolegą. Mówił, że dziewczyna nie musiałaby martwić się o rachunki, pojeździłaby trochę po świecie, pobawiła się. Musiałaby stać się damą do towarzystwa.
Czy teraz, po tym wszystkim, boi się reakcji Fibaka? Wszak to osoba z potężnymi wpływami.
- Jedyną obawą naszego prawnika redakcyjnego, czy puszczać ten tekst, była kwestia mojego bezpieczeństwa. Ale w końcu dziennikarz, który nie ma wrogów, nie jest dziennikarzem - mówi Błańska.
Jedyne co dziennikarka do tej pory nadal pozostawia w tajemnicy, to nazwisko pana X, z którym były tenisista chciał ją umówić... - Fibak mógł oczywiście konfabulować, dlatego nie upubliczniłam tożsamości pana X. Jeśli jednak nie konfabulował, to chciał mnie poznać ze starszym biznesmenem światowej klasy - kończy Malina.