poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rokita o nienawiści PO-PIS i JOW, postkomunistach

 No ale co to za system dwupartyjny, w którym obie partie są prawicowe i niewiele się od siebie różnią?

- Dzisiaj w ogóle nie mamy w Europie partii, które by się różniły między sobą. Jeśli traktować literalnie dokumenty programowe PiS-u i PO, to by się okazało, że w tych programach jest więcej różnic niż w programach większości europejski partii. Partie przekształcają się w organizacje o charakterze trybalistycznym , odpowiedniki dawnych plemion. Jest plemię PO, jest plemię PiS. Członkowie jednego plemienia nienawidzą członków drugiego plemienia nie dlatego, że się czymś różnią, tylko dlatego, że mają inne poczucie przynależności. Ot i cały problem różnic ideowych, programowych, politycznych.


- Może mogłyby to zmienić jednomandatowe okręgi wyborcze, które próbuje wprowadzić Paweł Kukiz?

- Ja bym, na miejscu PiS-u i PO, dawno wprowadził jednomandatowe okręgi wyborcze. To leży w interesie tych partii. Ja uważam, że gdyby były JOW-y, to PiS z PO wypełniłyby Sejm niemal szczelnie i wyeliminowałyby całą konkurencję polityczną.

- I tak powinno być? Pana zdaniem dobrze by było, gdyby z Sejmu zniknęły takie partie jak Ruch Palikota, SLD, PSL? Żeby ten system dwupartyjny się dopełnił?

- Oczywiście. Nie jestem miłośnikiem ani PO, ani PiS-u, ale nie mamy dzisiaj innych partii politycznych w Polsce. Kwestia JOW-ów pokazuje zresztą bardzo ciekawy paradoks polityki partyjnej. Występuje bowiem jawna sprzeczność pomiędzy interesem obu partii i interesem obu liderów. Dominacja dwóch partii w polityce polskiej w systemie większościowym by wzrosła, ale dominacja obu liderów nad swoimi partiami by osłabła. Partie byłyby większe, ale posłowie bardziej samodzielni. Więc Tusk i Kaczyński nie są zainteresowani wzmacnianiem swoich partii i działają przeciw ich interesom. A w dzisiejszej polskiej polityce Tusk i Kaczyński są silniejsi niż PO i PiS. Więc systemu większościowego nie będzie.


 Sukces Ruchu Palikota niczego nie zmieni na scenie politycznej? Dostał 10 proc. poparcia. A może po połączeniu się z SLD pod wspólnym patronatem Aleksandra Kwaśniewskiego?

- Od 2005 roku, a nawet wcześniej, obóz postkomunistyczny znajduję się w stanie permanentnej rozsypki. Zmienia przywódców, próbuje tworzyć nowe byty, które natychmiast umierają. Ten kryzys trwa i raczej nie należy się spodziewać, żeby postkomuniści byli zdolni do jakiejkolwiek konsolidacji. Raczej nastąpi kolejny kryzys, jeszcze jedna odsłona wieloletniej walki pomiędzy Kwaśniewskim a Millerem. Miller będzie bronić tożsamości SLD, Kwaśniewski będzie chciał znów czegoś rzekomo szerszego i milszego dla publiczności. Być może powtórzy się historia z LiD-em, tylko w roli pozostałości Unii Wolności tym razem wystąpi Palikot. To są wszystko zjawiska folklorystyczne, one się dzieją na obrzeżu polskiej polityki, a nie w jej głównym nurcie. Tu przynajmniej afera Rywina i ówczesna komisja śledcza trwale zmieniła polski krajobraz. Postkomuniści stali się folklorem. Dla takiego antykomunisty jak ja, to jest taka prywatna przyjemność, która zawsze wpływa na poprawę humoru.



Brak komentarzy: