piątek, 16 sierpnia 2013

niby śmieszne

Ojciec: 
- Ktoś ukradł nam krowę! 
Starszy syn: 
- Jak ukradł to znaczy konus jakiś. 
Średni syn: 
- Jak konus to pewnie z Trojanowa. 
Najmłodszy syn: 
- Jak z Trojanowa to pewnie Wasyl. 
Zaprzęgli konia do wozu i pojechali do Trojanowa. 
I dali Wasylowi po mordzie. 
Wasyl jednak nie przyznał się do kradzieży. 
Profilaktycznie dali mu po mordzie drugi raz, ale także bez efektu. 
Chcąc nie chcąc, wsadzili Wasyla na wóz i pojechali do sądu grodzkiego. 
Stanęli przed sędzią i ojciec mówi: 
- Obudziłem się rano, patrzę krowę ktoś ukradł. Mówię o tym synom. Najstarszy mówi, że jak krowę ukradł, to musiał być konus. Średni mówi, że jak konus to z pewnością z Trojanowa. Najmłodszy mówi, że jak z Trojanowa to na pewno Wasyl. Daliśmy mu po mordzie, ale krowy nie chce oddać! 
Sędzia: 
- Hmmm... logika niby żelazna, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. No, na ten przykład, powiedzcie mi co mam w tym pudełku? 
Ojciec: 
- Pudełko kwadratowe. 
Najstarszy syn: 
- To znaczy, że w nim coś okrągłego. 
Średni syn: 
- Jak okrągłe to musi być pomarańczowe. 
Najmłodszy: 
- Jak pomarańczowe to z pewnością mandarynka. 
Sędzia zdumiony zagląda do pudełka i mówi: 
- No, Wasyl.... Krowę trzeba jednak oddać.

Brak komentarzy: