www.EUROSPORT.pl
Polska prasa komentuje odpadnięcie z igrzysk olimpijskich reprezentacji siatkarzy, którzy mieli przywieźć z Londynu medal.
"Gazeta Wyborcza": Przybici do boiska
To ćwierćfinał igrzysk miał być dla siatkarzy zwieńczeniem pięknych kilkunastu miesięcy z Anastasim. Po brązie w LŚ i ME, po srebrze w PŚ i złocie w tegorocznej LŚ miał być kolejnym krokiem. - Jedziemy po złoto - wyrywało się Anastasiemu i ta kontrolowana pewność siebie była uprawniona. Żadna drużyna poza polską nie stawała na podium czterech ostatnich imprez.
W Londynie nie stanie. Nigdy nie dowiemy się, czy nie z powodu sensacyjnej porażki w ostatnim grupowym meczu z Australią. Zwycięstwo dałoby ćwierćfinał z Niemcami, prawdopodobnie o niebo łatwiejszy. Zamiast tego mamy piekło.
"Rzeczpospolita": Koniec snu o potędze
Kapitan zatrzymał się przy dziennikarzach, inni przechodzili zapłakani, Bartosz Kurek rzucił krótkie "Nie dzisiaj", Michał Winiarski "Dajcie mi spokój", a Zbigniew Bartman nawet nie zareagował na pytania. Polacy nie ukrywali łez, niektórzy założyli na głowę koszulki, żeby nikt później nie wypominał im chwili słabości.
Siatkarze na igrzyskach rozczarowali jak piłkarze na Euro. Może nawet bardziej, bo wcześniejszymi meczami nauczyli nas wiary w ich sukces. Dwa dobre mecze w Londynie to za mało, by głaskać ich po głowie. Ale Anastasi zostaje do 2014 roku (mistrzostwa świata w Polsce). Ma czas, by wypracować naprawdę mistrzowską formę.
Tak bolesna lekcja na pewno długo nie wyjdzie z głów siatkarzy. Wracają do domu pobici, nie ma co pocieszać się tym, że dali z siebie wszystko. Historię z "Polacy, nic się nie stało" przerabialiśmy już tego lata przy okazji Euro. Teraz miało być inaczej.
"Przegląd Sportowy": Bezradni
To koniec marzeń o pierwszym olimpijskim medalu siatkarzy od 36 lat. To koniec dobrej passy trenera Andrei Anastasiego, który w każdej kolejnej imprezie prowadził biało-czerwonych do medalu. Polscy siatkarze przegrali ćwierćfinał igrzysk olimpijskich z Rosjanami 0:3 i odpadli z turnieju. W niezrozumiały sposób z drużyny, której po triumfie w Lidze Światowej zaczęli bać się wszyscy rywale, biało-czerwoni zamienili się w zagubionych, niepewnych siebie siatkarzy. - Na pewno nie jest tak, że forma przyszła zbyt wcześnie. Żadnych wymówek! To jest sport. Czasami przegrywa się jak Agnieszka Radwańska, która przyjeżdża na Wimbledon po finale i odpada w pierwszej rundzie - mówił Andrea Anastasi.
"Super Express": Biało-czerwona rozpacz
Ćwierćfinałowe starcie z Rosją miało być meczem prawdy, a ta okazała się potwornie bolesna. Mecz, który wyglądał jak zderzenie potężnych mężczyzn z kruchymi chłopcami, zakończył się klęską 0:3.
- Wiem, co teraz będzie się działo w Polsce - mówił Anastasi. - Tak samo było z Radwańską. Jak doszła do finału Wimbledonu wszyscy ją wielbili. A jak przegrała na igrzyskach, zaczęła się straszna krytyka. Przykro mi, że zawiedliśmy polskich kibiców, jest mi strasznie smutno. Ale nie odwracajcie się od nas, nie zapominajcie, że to jest sport i nie zawsze się wygrywa. Chyba zabrakło nam doświadczenia.
"Fakt": Siatkarze grali jak piłkarze
W ostatniej partii nic się nie zmieniło. Polacy byli coraz bardziej bezradni. Doping dla Polski ucichł. Na trybunach niosło się "Rosija, Rosija!". Patrząc na to, co się dzieje, nie mogliśmy uwierzyć, że całkiem niedawno nasza reprezentacja wygrywała z każdym, jak chciała. Tym razem biało-czerwoni byli bezradni. Ostatni punkt dla Rosji zdobył Musierski, niszcząc marzenia polskich siatkarzy o olimpijskim medalu. Po raz trzeci z rzędu Polska odpadła w igrzyskach w ćwierćfinale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz