sobota, 5 września 2009

Tragiczny wypadek Mai Włoszczowskiej

Najpierw w niedzielę przedmeczową (30 VIII) po chamskim faulu cierpi Marcin Wasilewski, a w czwartek (3 IX) o wiele groźniejszemu wypadkowi uległa przeurocza i przefajna (FOTO) srebrna medalistka olimpijska Maja Włoszowska. Podczas treningu do mistrzostw świata w Canberze ścigając się na trasie rowerem nieszczęśliwie upadła uderzając twarzą o wielki kamień. Zresztą parę dni wcześniej (28 VIII) też uległa niegroźnej kontuzji, ale potłuczenie nogi czy nawet bolesne stłuczenie obu bioder to nie to samo co cios w twarz.

Ma szwy na szczęce, dlatego zamiast mówić - pisze.
Bardzo jej współczuję i mam nadzieję, że Maja trafi nie tylko na podia olimpijskie i mistrzostw świata, ale także do PLAYBOYA, bo tam już dawno temu powinna się rozebrać.

Maja na swoim blogu udowadnia swoją dzielną postawę:
Nie zdążyłam nic zrobić, wyleciałam przez kierownicę i uderzyłam twarzą w skale
Po upadku byłam pewna, że złamałam szczękę, co wywołałoby sporo komplikacji. Tymczasem jest cień szansy, że jeszcze w tym roku wystartuję w zawodach

W chwili obecnej daleko mi do wyglądu kobitki, która w ostatnim numerze Men's Health udziela panom rad dotyczących jazdy na rowerze, ale pocieszam się, że dzwonnik z Notre Dame też jest na swój sposób uroczy. Przede wszystkim jestem szczęśliwa, że wszystko i tak się względnie dobrze skończyło, opuchlizna powinna zejść po tygodniu, szwy znikną po czterech
A jej trener o kontuzji:
Maja ma bardzo spuchniętą twarz. Trudno ją teraz rozpoznać, ale na szczęście nie ma żadnych złamań, kości i zęby są całe. Ogólnie nie jest aż tak źle. Jednak ponieważ chodzi o głowę, pozostanie w szpitalu na obserwacji
blog supermai i jej list odręcznie napisany
14:11 SB 5 IX 2009

Brak komentarzy: