Najpierw w niedzielę przedmeczową (30 VIII) po chamskim faulu cierpi Marcin Wasilewski, a w czwartek (3 IX) o wiele groźniejszemu wypadkowi uległa przeurocza i przefajna (FOTO) srebrna medalistka olimpijska Maja Włoszowska. Podczas treningu do mistrzostw świata w Canberze ścigając się na trasie rowerem nieszczęśliwie upadła uderzając twarzą o wielki kamień. Zresztą parę dni wcześniej (28 VIII) też uległa niegroźnej kontuzji, ale potłuczenie nogi czy nawet bolesne stłuczenie obu bioder to nie to samo co cios w twarz.
Ma szwy na szczęce, dlatego zamiast mówić - pisze.
Bardzo jej współczuję i mam nadzieję, że Maja trafi nie tylko na podia olimpijskie i mistrzostw świata, ale także do PLAYBOYA, bo tam już dawno temu powinna się rozebrać.
Maja na swoim blogu udowadnia swoją dzielną postawę:
Ma szwy na szczęce, dlatego zamiast mówić - pisze.
Bardzo jej współczuję i mam nadzieję, że Maja trafi nie tylko na podia olimpijskie i mistrzostw świata, ale także do PLAYBOYA, bo tam już dawno temu powinna się rozebrać.
Maja na swoim blogu udowadnia swoją dzielną postawę:
Nie zdążyłam nic zrobić, wyleciałam przez kierownicę i uderzyłam twarzą w skale
A jej trener o kontuzji:Po upadku byłam pewna, że złamałam szczękę, co wywołałoby sporo komplikacji. Tymczasem jest cień szansy, że jeszcze w tym roku wystartuję w zawodachW chwili obecnej daleko mi do wyglądu kobitki, która w ostatnim numerze Men's Health udziela panom rad dotyczących jazdy na rowerze, ale pocieszam się, że dzwonnik z Notre Dame też jest na swój sposób uroczy. Przede wszystkim jestem szczęśliwa, że wszystko i tak się względnie dobrze skończyło, opuchlizna powinna zejść po tygodniu, szwy znikną po czterech
Maja ma bardzo spuchniętą twarz. Trudno ją teraz rozpoznać, ale na szczęście nie ma żadnych złamań, kości i zęby są całe. Ogólnie nie jest aż tak źle. Jednak ponieważ chodzi o głowę, pozostanie w szpitalu na obserwacjiblog supermai i jej list odręcznie napisany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz