niedziela, 31 maja 2015
poniedziałek, 25 maja 2015
Kim jest? Skąd się wziął? Co obiecał? Wszystko, co trzeba wiedzieć o Andrzeju Dudzie
"Prezydent, kiedy zostaje wybrany, ma służyć narodowi, ma słuchać i być otwartym; drzwi Pałacu Prezydenckiego będą otwarte" - mówił Andrzej Duda po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich. Kim jest polityk, który wedle badania Ipsos zajmie miejsce Bronisława Komorowskiego?
reklama
Duda w kampanii wyborczej
Andrzej Duda przedstawiając w kampanii wizję swojej prezydentury, mówił, że będzie to prezydentura, która rozumie, co to polska racja stanu, wie, że ma służyć społeczeństwu, będzie otwartą na dialog z różnymi grupami społecznymi, a jej ważnym elementem na być działanie na rzecz wsparcia rodzin i wszystkim tym, którym żyje się najtrudniej.
- Zwyciężymy, bo kraj potrzebuje nowego ducha - mówił Duda. Przestrzegał, że jeśli nie przyjdzie władza, która dostrzeże, jak wielkim problemem, także ekonomicznym, jest emigracja ludzi młodych, może dojść do katastrofy. Zadeklarował stworzenie paktu na rzecz wzrostu wynagrodzeń i zatrudnienia.
Hasłem pierwszej części kampanii wyborczej Dudy było: "Przyszłość ma na imię Polska!", następne tygodnie zmagań o prezydenturę prowadził pod hasłem: "Godne życie w bezpiecznej Polsce". Ostatnią część kampanii Duda prowadził pod hasłem "Dobra zmiana".
W kampanię wyborczą Dudy aktywnie zaangażowała się jego rodzina - żona Agata i córka Kinga (CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>).
Życiorys i kariera polityczna
Andrzej Duda urodził się 16 maja 1972 r. w Krakowie. Pracował w Akademii Górniczo-Hutniczej. Ukończył krakowskie II Liceum Ogólnokształcące im. Króla Jana III Sobieskiego. Jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Jagiellońskim. W lutym 1997 r. rozpoczął pracę naukowo-dydaktyczną w Katedrze Postępowania Administracyjnego UJ, a od października 2001 r. został zatrudniony w Katedrze Prawa Administracyjnego UJ. W styczniu 2005 r. uzyskał stopień doktora nauk prawnych na podstawie rozprawy "Interes prawny w polskim prawie administracyjnym". Jest wykładowcą prawa administracyjnego na Uniwersytecie Jagiellońskim, na urlopie bezpłatnym ze względu na sprawowanie mandatu poselskiego (CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>). Wiosną 2005 r. założył własną kancelarię prawną.
Po wyborach parlamentarnych w 2005 r. rozpoczął współpracę z klubem parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości - został ekspertem od legislacji. Wraz z Arkadiuszem Mularczykiem jako ekspertPiS przygotowywał w 2005 r. tekst nowelizacji ustawy lustracyjnej. Od 1 sierpnia 2006 r. byłwiceministrem sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. W resorcie, którym kierował Zbigniew Ziobro, odpowiadał za legislację, współpracę międzynarodową oraz przebieg informatyzacji sądów i prokuratur. W 2007 r., reprezentując Polskę, podpisał europejską umowę o ochronie dzieci przed molestowaniem.
Od listopada 2007 do 2011 r. był członkiem Trybunału Stanu powołanym przez Sejm. Od stycznia 2008 był podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dymisję z tego stanowiska złożył w lipcu 2010 r. po wyborze Bronisława Komorowskiego na urząd prezydenta.
Prezydenccy ministrowie - Jacek Sasin, Maciej Łopiński, Małgorzata Bochenek, Andrzej Duda i Bożena Borys-Szopa - napisali wtedy w liście: "Mieliśmy honor cieszyć się zaufaniem męża stanu, człowieka wyjątkowego, nie tylko dzięki swoim osobistym przymiotom, ale przede wszystkim w kontekście Jego bezwarunkowej lojalności wobec Polski i narodu polskiego, dzięki Jego patriotyzmowi - mądremu, odważnemu i niezłomnemu. Wzięliśmy skromny udział w realizacji Jego programu, w urzeczywistnianiu Jego wizji Polski solidarnej, sprawiedliwej, szanowanej w świecie, silnej i zasobnej".
Duda zawsze podkreślał, że praca w Kancelarii Prezydenta była dla niego zaszczytem. Towarzyszy córce Lecha Kaczyńskiego Marcie, gdy odwiedza ona grób rodziców w Katedrze na Wawelu.
W wieku 38 lat Duda kandydował na stanowisko prezydenta Krakowa. Startował pod hasłem "Kraków przyszłości", a w kampanii podkreślał, że Kraków potrzebuje zmian i nowej energii. Uzyskał 56 302 głosy i nie przeszedł do drugiej tury wyborów, w której zmierzyli się prezydent Jacek Majchrowski i wojewoda małopolski Stanisław Kracik. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>
Duda został w 2010 r. radnym Krakowa; zrezygnował z mandatu radnego po wyborach parlamentarnych z 2011 r., gdy startując z listy PiS, zdobył 79 981 głosów (najlepszy wynik w Małopolsce) i został posłem. Od listopada 2013 do stycznia 2014 był rzecznikiem prasowym PiS. Zdobył mandat w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego (startował z listy PiS).
Program, obietnice, wybory
Komitet Dudy złożył w PKW blisko 1,6 mln podpisów z poparciem dla jego kandydatury na prezydenta; najwięcej ze wszystkich kandydatów.
Duda przez całą kampanię przekonywał, że chce być "kreatorem dialogu społecznego"; obiecywał otwartą prezydenturę. "Ubiegam się o urząd prezydenta dlatego, że wierzę w to i jestem głęboko przekonany, że Polsce znów jest potrzebna prezydentura aktywna" - mówił Duda na konwencji inaugurującej kampanię. Zapowiadał kontynuację działalności prezydenta L. Kaczyńskiego, ogłosił, że jednym z pierwszych projektów, które zgłosi do Sejmu, będzie cofnięcie reformy emerytalnej.
Szef PiS Jarosław Kaczyński rekomendację dla Dudy jako kandydata na prezydenta ogłosił w listopadzie ubiegłego roku. "Polsce potrzebny jest nowy pierwszy obywatel Rzeczypospolitej. Człowiek, który będzie miał odwagę i determinację Józefa Piłsudskiego, tę którą przejął Lech Kaczyński. Człowiek, który będzie potrafił wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za tę ogromną zmianę, której potrzebujemy" - mówił wówczas Kaczyński.
Wkrótce potem Duda stał się aktywny na polskiej scenie politycznej: proponował m.in. ministrowi zdrowia debatę o zmianach w systemie ochrony zdrowia, apelował do prezydenta o weto ustawy węglowej, dopominał się od rządu informacji ws. zakończenia budowy gazoportu w Świnoujściu, spotykał się z rolnikami. Podczas kampanii wyborczej podnosił m.in. kwestię wprowadzenia w Polsce waluty euro. W jednym ze spotów wyborczych deklarowało: "Tak" dla Unii Europejskiej, ale "nie" dla euro do czasu, gdy w Polsce zaczniemy zarabiać tak, jak na zachodzie Europy".
Pierwszym znaczącym akcentem kampanii Dudy była konwencja wyborcza w Warszawie na początku lutego. Tuż po inauguracyjnej konwencji Duda ruszył w Polsce "Dudabusem". Odwiedził ponad 240 miast powiatowych. Na rynkach, w domach kultury spotykał się z wyborcami i mówił o zmianach, które chce przeprowadzić jako głowa państwa.
Program przedstawił na konwencji w warszawskiej hali Expo, pod koniec lutego. Wsparcie młodych, rodzin i przedsiębiorczości, cofnięcie reformy podnoszącej wiek emerytalny, zmiany w szkolnictwie, reforma wymiaru sprawiedliwości, odbudowa polskiego przemysłu - to część założeń jego umowy programowej, która składa się z czterech filarów: rodzina, praca, bezpieczeństwo i dialog.
Przed I turą Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" udzieliła poparcia Dudzie. Obniżenie wieku emerytalnego, wyeliminowanie umów śmieciowych, podwyższenie płacy minimalnej - to niektóre postulaty z "Umowy programowej" podpisanej między kandydatem PiS na prezydenta a Komisją Krajową (CZYTAJ WIĘCEJ >>>).
Duda w II turze wyborów kontynuował objazd po Polsce. W tym czasie rozmawiał m.in. z przedstawicielami OPZZ. Założył też Biuro Pomocy Prawnej, ponieważ - jak przekonywał - brakuje pomocy interwencyjnej państwa.
W kampanii wyborczej Duda wielokrotnie krytykował Komorowskiego, przekonywał, że jego prezydentura nie wniosła nic w sprawach społecznych i kompromitowała Polskę na arenie międzynarodowej. Podkreślał, że Polska potrzebuje naprawy, powrotu uczciwości i zrozumienia dla ludzkich spraw. Zarzucał prezydentowi, że prowadził politykę sprzyjającą likwidacji rolnictwa, przemysłu i niszczeniu polskiej gospodarki.
Kandydat PiS wziął też udział w dwóch debatach telewizyjnych. W pierwszej debacie, Komorowski zarzucał Dudzie zmianę poglądów ws. m.in. rolnictwa, in vitro, limitów emisji CO2, górników. Duda zaprzeczał i zarzucał prezydentowi, że przypomniał sobie o obywatelach, gdy ci powiedzieli mu "nie" w I turze. W drugiej debacie Duda zapewniał, że słucha, co mówią do niego rodacy, obiecywał też dobrą zmianę.
Ostatniego dnia kampanii kandydat PiS w ramach 24-godzinnego objazdu po kraju, odwiedził m.in. zakłady pracy, rozdawał też górnikom kawę i bułki. Jak tłumaczyli sztabowcy kandydata, objazd tuż przed wyborami to pomysł wzorowany na amerykańskich kampaniach wyborczych. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Hobby Dudy to książki i sport, szczególnie, od czasów studenckich, narciarstwo (CZYTAJ WIĘCEJ >>>). Przez lata należał do harcerstwa.
sobota, 23 maja 2015
kursy bukmacherów II tura wyborów prezydenckich (2)
kursy bukmacherów II tura wyborów prezydenckich
wtorek, 19 maja 2015
za Komorem
Łeb mam pokryty siwizną.
Nie zagłosuję na Dudę
Bo zbyt cię kocham Ojczyzno!
Skąd wiem, że wybór niedobry?
Nie wierzę w zmianę oblicza
Nie chcę powrotu Ziobry,
I teczek Macierewicza.
Pamiętam, Jarka premierem,
I kpiny z demokracji
Co straszy Ruskiem i Żydem
Co ciągle dzieli Polaków
I może zaszczuć jak Blidę.
Prawdę, mgłą sztuczną okrytą
Za skłócanie rodaków
Za IV Rzeczpospolitą.
A memu Bratu Chwała!
Za wrzaski nad trumnami
I nogę generała!
Za żądania pomników z kieszeni obywateli!
Za marsze z pochodniami,
Jazdę "po trupach do celu",
Za negowanie wyborów I PROFANACJĘ WAWELU!!!!
Odkrywam decyzji sedno:
Nie chce powrotu PiS-u,
Bo nie jest mi wszystko jedno!
antykomor
I każdy zjadłby trzy miski flaków
I choćby nie wiem jak się wytężał
Nie popchną Bronka - taki to ciężar
I choć popychać będzie Majchrowski
Ciągnąć Saleta i Korzeniowski
Nie dadzą rady podsadzić Bronka
Puści on tylko głośnego bONka
I choćby Holland to filmowała
Z Wajdą i Kutzem ekipa cała
Choćby Olbrychski machał szabelką
Gorzały pijąc butelkę wielką
A Penderecki wspólnie z Rubikiem
By napisali piękną muzykę
I choćby film ten zdobył Oscara
Bronek to kicha,obciach i siara"
poniedziałek, 18 maja 2015
Monika Jaruzelska o ojcu
Mama siedziała na tarasie, w szlafroku, z psem u nogi. Siadłam koło niej i powiedziałam:
- Mamo, o piętnastej dwadzieścia tata odszedł.
Mama, która nie dosłyszy, a pewno i dosłyszeć tego nie chciała, zapytała:
- Kto?
- Tata umarł...
Zamyśliła się głęboko. Siedziałyśmy tak w milczeniu przez kilka minut, ignorując nawet wdzięczącą się do nas Lulę.
Musiałam wyłączyć telefon, bo cały czas dzwonili dziennikarze. Przed domem już pojawili się kolejni. Nawet z poważnej stacji telewizyjnej dzwonili do furtki z pytaniem, czy mogą wejść i przeprowadzić krótki wywiad.
- Nie, przepraszam bardzo, ale w tej chwili nie będziemy rozmawiać.
Oddałam mamie zegarek ojca, którego już od kilku miesięcy nie zakładał. Wcześniej nigdy się z nim nie rozstawał. Jako osoba kompulsywnie punktualna miał idealnie nastawiony i zawsze wiedział, która jest godzina. Ale ostatnio ręce ojcu tak wyszczuplały, iż zegarek spadał.
Ojciec miał rozrusznik serca, który dostałam potem z krematorium. Ten rozrusznik jest u mnie cały czas w domu, leży zawinięty na półce obok książek Żeromskiego. I pewnie będzie tak leżał do końca, bo nie wiem, co można zrobić z rozrusznikiem serca, które mnie kochało.
Najnowsza książka Moniki Jaruzelskiej to intymne zwierzenia autorki, które zdają się układać w opowieść o niej samej. W rzeczywistości bohaterem publikacji w dużej mierze znów stał się Wojciech Jaruzelski. Tym razem autorka opowiada jednak nie o specyficznej relacji z ojcem, czy ciekawostkach zza kulis życia rodziny generała. W "Oddechu" przeczytamy o tym, jak radziła sobie ze śmiercią i pożegnaniem ojca.
Relacja Moniki Jaruzelskiej z ojcem nigdy nie przypominała tej, którą znamy ze stereotypowego wyobrażenia o przeciętnej, szczęśliwej rodzinie. Podobnie było nawet w czasie pożegnania, na które ze względu na zainteresowanie mediów, nie starczyło czasu i prywatnej przestrzeni. Mimo to, autorka chcąc podzielić się z czytelnikami prywatnym obrazem Wojciecha Jaruzelskiego, zdradza osobiste, rodzinne i ulotne wspomnienia, które dodają otuchy jej samej. Na przykład wtedy, gdy odwiedza grób generała.
Godzina 3.40. Nareszcie będę mogła postawić ojcu nagrobek. Minęły już te wszystkie smutne, dzielące nas rocznice grudniowe. Trzynasty, szesnasty, siedemnasty. Stan wojenny, kopalnia Wujek, Gdańsk. Po raz pierwszy nie oglądam kompulsywnie telewizji, nie czytam gazet, nie przeżywam wszystkiego od nowa. To już poza mną. Teraz mogę zadbać o ojca. Ostatni raz. Ojciec był człowiekiem skromnym. Lubił ascetyczne życie. Taki też mu pomnik wybrałam - z surowego nieregularnego piaskowca. Kształtem lekko przypominający granice Polski - to, o co walczył podczas wojny i nie tylko. I wreszcie napis - taki, jakiego by sobie życzył.
Generał
Wojciech Jaruzelski
1923-2014
Żołnierz
Grób znajduje się w pobliżu pięknej brzozy, jego ulubionego drzewa. Przypadek, ale dodający mi otuchy. Jakby ta brzoza miała się nim zaopiekować, utulić, w chłodne dni przykryć liśćmi. Pamiętam, jak mama w dzieciństwie mówiła mi, pokazując w wiosennym lesie młodą brzózkę w seledynowym welonie drobnych listków:
- Popatrz, to panna młoda lasu.
Poprzez anegdoty, dotyczące ojca, autorka opowiada również o sobie. Poniższy fragment poświęcony internetowym komentarzom i tabloidowym publikacjom, świadczy ogromnym dystansie, który jako córka generała musiała wypracować, by móc żyć własnym życiem.
Równo rok temu pisałam, że dobrze zaczął się ten rok. Ojciec odzyskuje apetyt... a dziś? Przeglądam jak zwykle rano internet. Ktoś mi się wpisał na FB: "Ładny grób dla taty".
Przeglądam dalej różne portale, aż natrafiam na portal "Faktu". >>Córka wystawiła Jaruzelskiemu nagrobek<<. Aaa, to dlatego ktoś mi się wpisał na Facebooku...
Pod tekstem "Faktu" zaczyna rosnąć dyskusja. Jak zwykle wypowiedzi skrajne.
~óżond: Bardzo piękny i skromny nagrobek. Napis SUPER stanowczy/jak i Jego całe życie/bez fanfaronady podano zasadnicze dane, bez snobistycznych cech typu: prof. dr habilitowany, inż. Przypomnę tylko (niektórym), że odmówił (w swojej skromności) nadania mu stopnia marszałka.
~woland: Każdy przyzwoity Polak powinien, przy najbliższej obecności w Warszawie, obsikać to miejsce. Fetor nigdy nie powinien zaniknąć.
~antysystemowiec: Niech przeprosi za swojego ojca, który powinien być chowany w pierwszym lepszym dole! ~były student: To był wielki człowiek - uratował wiele istnień, wprowadzając stan wojenny. Byłem wtedy na studiach i dobrze pamiętam wszystko, również zapowiedzi inwazji ze strony ZSRR.
~uczona do ~były student: wcisnęli ci kit, a ty w to uwierzyłeś... Inwazja ruskich nastąpiła na Polskę już w 1945 roku i siedzieli u nas aż do 1993 roku, czyli jeszcze 4 lata po odzyskaniu przez Polskę wolności, zanim ruscy na dobre się wynieśli.
~as do ~uczona: jesteś idiotka, a nie uczona!!!
~Polak do ~uczona: Ruski się wynieśli, a zaprosili śmierdzieli z USA.
I tak dalej, i tak dalej...
Kilka godzin później na tym samym portalu na stronie głównej zapowiedź tysiąclecia: Jaruzelska opala się topless, najgorętsze paparazzi 2014. Zdjęcie mojej gołej pięty, którą wystawiłam z wody, leżąc w rozwiązanym kostiumie kąpielowym brzuchem na materacu Gucia. Rzeczywiście wiekopomna chwila. Najzabawniejsze jest to pomieszanie - goła sensacja i grobowa powaga, miszmasz w postmodernistycznej rzeczywistości. A na stronie "Super Ekspressu" jeszcze lepiej: Dwulatek zabił matkę w supermarkecie i Mordercy z nożem w Bukowinie.
W "Oddechu" przeczytamy też o wspomnieniach Jaruzelskiej, dotyczących kulis wydarzeń, które śledziła cała Polska. Choć te fragmenty są jedynie uzupełnieniem opublikowanych wcześniej materiałów, stanowią ich unikatowe tło. Jako córka generała, Monika Jaruzelska opisuje je z perspektywy kuluarów, akcentując własne emocje.
Książka w formie e-booka do nabycia w Publio.pl. Sprawdź >>
Siadam do komputera. Na Onecie film Noc z generałem. Późnym wieczorem 12 grudnia 2000 roku Teresa Torańska przyszła porozmawiać z ojcem, oczywiście na temat stanu wojennego. Tymczasem przed domem stali protestujący i zapalali znicze. Ojciec tłumaczył swoją decyzję, razem z Torańską patrzyli przez okno na tych stojących na ulicy. Czasem kamera odwracała się od głównych rozmówców i pokazywała resztę ekipy, która siedząc przy stole, przysłuchiwała się dyskusji. Z boku stała mama, pełniąc honory pani domu.
Momentami ojciec irytował się pytaniami pani Teresy... A dla mnie w tej chwili coś innego okazało się ważniejsze. Patrzyłam na zatrzymany w kadrze czas. Rodzice jeszcze tacy sprawni, a Lula taka młoda i szczupła...
Z książki dowiemy się o trudnych dla samej autorki momentach: walce z depresją i chorobą. Przeczytamy też o macierzyństwie i o otaczającej nas rzeczywistości. Wszystko to okraszone jest sporą dawką poczucia humoru i rozbrajającą szczerością autorki.
Coraz trudniej wstać, ubrać się, umycie włosów urasta do... sama nawet nie wiem do czego. Jak skleić myśl w logiczną narrację? Chciałabym się schować, znowu trzeba się ubrać, a tu fobia społeczna. Ciągle żrę.
Od choroby wrzucam w siebie kisiele i zalewam wrzątkiem. Słodka chwila w gorzkich dniach. Kałdun mi urósł, ważę chyba... a co mi za różnica? Wieczorem znowu trzeba będzie się rozebrać. Tylko po to, żeby rano się ubrać. Lepiej spać w ubraniu. Żeby nie skończyć jak ten carski oficer, który popełnił samobójstwo, strzelając sobie w łeb. W pożegnalnym liście do bliskich lakonicznie napisał: "Odiewatsa - rozdiewatsa. Mnie nadajeło...".
Monikę Jaruzelską poznamy też troskliwą matkę. W "Oddechu" autorka porusza problemy i radości, wiążące się z macierzyństwem. Te fragmenty często sprowadzają się do intymnych dialogów, prowadzonych z Guciem, synem Moniki.
- Mamo, ostatnio jesteś jakaś inna.
- To znaczy?
- Ciągle coś cię boli, mniej się uśmiechasz. Już nie jesteś taką optymistką jak kiedyś.? Masz rację, synku. To trudny czas.
- Dla mnie też.
- Chcesz, żebym była taka jak dawniej?
- Tak. Żebyś była taka silna? Taka twarda kobieta.
- Kiedy taka byłam, czułeś się bezpieczniej?
- Tak.
- Postaram się. Nie wiem, jak szybko mi się to uda, ale obiecuję ci, że wrócę do ciebie, do siebie i będę taka jak dawniej.
Równowagą dla wspomnień o najtrudniejszych chwilach stanowią opowieści o życiu zawodowym Moniki Jaruzelskiej związanym z modą, a także o pracoholizmie i zabawnych sytuacjach, które się z nim wiązały.
Kiedy robiłam kostiumy do reklam, często pracowałam w nocy. Potem krótki sen i znowu do redakcji. Pewnego poranka szłam redakcyjnym korytarzem na śniadanie. Mijałam kolejno pokoje działu reklamy, administracji, a gdy dochodziłam do sekretariatu prezesów, naprzeciwko którego znajdował się bufet, dopadł do mnie Piotrek Porębski, zanosząc się śmiechem.
- Ogon ci wystaje... - wskazał wlokącą się za mną, wystającą spod spodni na poziomie buta nogawkę czarnych rajstop.
Rzeczywiście wyglądało to jak diabelski ogon, który chciałam ukryć pod ubraniem. Ale nie miałam wtedy konszachtów z diabłem, po prostu nie chciało mi się codziennie myśleć, co mam na siebie włożyć. Nie byłam jak Steve Jobs, który posiadał całą kolekcję szarych podkoszulków, żeby nie musieć każdego dnia stawać przed takim właśnie dylematem. Przechodziłam całą zimę w polarowej bluzie koloru szaro-"murawego", dżinsach i górskich butach zawiązanych luźno, by można je było wkładać jednym ruchem nogi i bez schylania się. Ponieważ marzłam, pod spodniami nosiłam rajstopy. Kiedy miałam iść spać, pełen zestaw bojowy zostawiałam w fotelu obok łóżka, a rano błyskawicznie wskakiwałam w ten roboczy kombinezon.
Tego dnia, wciągając spodnie, nie zauważyłam, że zostały w nich rajtki z wczoraj. Podczas gdy próbowałam na korytarzu uwolnić się od niesfornych rajstop, Piotrek ofiarnie mi pomagał, przydeptując czarną gadzinę. Nagle z pokoju wyszedł prezes i współwłaściciel "Twojego Stylu" Grzegorz Białecki, zwany Clintonem przez niezwykłe podobieństwo z ówczesnym prezydentem USA. Uśmiechnął się na nasz widok promiennie i przeszedł obok, nie zauważając śmiertelnej walki z emancypującą się lycrą, przed którą próbowałam uciec, aby potem szybko schować ją do kieszeni. Przeszedł jak gdyby nigdy nic i rzucił nam mimochodem:
- Miłego dnia! Zabrzmiało to tak, jakby nasza walka miała trwać do wieczora...Do tej sytuacji świetnie pasuje powiedzenie: "Gdy się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy". Chociaż ja wymyśliłam inny aforyzm: "Kto się śpieszy, ten nie grzeszy". Bo żeby sobie przyjemnie pogrzeszyć, trzeba mieć na to zwyczajnie czas.
Całość publikacji puentują momenty książki, w których głównymi bohaterami są syn i ojciec Moniki Jaruzelskiej. Te wspomnienia najlepiej obrazują to, co w życiu autorki jest najważniejsze. Sam "Oddech", tytuł książki ma być symbolem życia i przemijania. To cykl, w którym zamyka się życie.
Słyszałam pierwszy oddech mojego syna i ostatni oddech mojego ojca. Czas się domknął. Poczułam kojący smutek zrozumienia. Każda biografia, mniej lub bardziej wzniosła, każdy życiorys, zwykły i niezwykły, zaczyna się i kończy tak samo. Wszystko dzieje się między wdechem i wydechem...
To nie będzie książka o śmierci, epitafium dla zmarłego. Wręcz przeciwnie, to będzie opowieść o emocjach, których doświadczają tylko żywi. Ci, którzy mogą wziąć kolejny oddech i ruszyć dalej. Nawet jeśli jest to bardzo trudne. Bo może jest tak, jak pisała afroamerykańska poetka Maya Angelou, która zmarła trzy dni po śmierci mojego ojca - życia nie mierzy się liczbą oddechów, a liczbą chwil, które zapierają dech w piersi.
niedziela, 17 maja 2015
Wernher von Braun
niemiecki uczony, jeden z czołowych konstruktorów rakiet i pionierów podboju kosmosu; podczas II wojny światowej współtwórca pocisków balistycznych V-2, członek partii nazistowskiej, oficer SS; po wojnie uczestnik amerykańskiego programu kosmicznego
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wernher_von_Braun
Psalm 19:1
(1) Przewodnikowi chóru. Psalm Dawidowy.
(2) Niebiosa opowiadają chwałę Boga, A firmament głosi dzieło rąk jego.
(3) Dzień dniowi przekazuje wieść, A noc nocy podaje wiadomość.
(4) Nie jest to mowa, nie są to słowa, Nie słychać ich głosu...
(5) A jednak po całej ziemi rozbrzmiewa ich dźwięk I do krańców świata dochodzą ich słowa... Tam na nich słońcu postawił namiot,
(6) A ono jak oblubieniec wychodzi ze swej komnaty, Raduje się jak bohater, biegnąc swą drogą.
(7) Z jednego krańca niebios wychodzi I biegnie do drugiego krańca, I nic się nie ukryje przed jego żarem.
(8) Zakon Pana jest doskonały, pokrzepia duszę, Świadectwo Pana jest wierne, Uczy prostaczka mądrości.
(9) Rozkazy Pana są słuszne, rozweselają serce, Przykazanie Pana jest jasne, oświeca oczy.
(10) Bojaźń Pana jest czysta, ostoi się na zawsze, Wyroki Pana są prawdziwe, a zarazem sprawiedliwe.
(11) Są bardziej pożądane niż złoto, nawet najszczersze, I słodsze niż miód, nawet najwyborniejszy.
(12) Również twój sługa oświecił się nimi, Wielka jest nagroda dla tych, którzy ich strzegą.
(13) Uchybienia - któż znać może? Ukryte błędy odpuść mi!
(14) Także od zuchwałych ustrzeż sługę swego, Aby nie panowali nade mną! Wtedy będę doskonały i wolny od wszelkiego grzechu.
(15) Niech znajdą upodobanie słowa ust moich I myśli serca mego u ciebie, Panie, Opoko moja i odkupicielu mój!
sobota, 16 maja 2015
jak Miller Ogórek wybrał na prezydenta
Przy jakiejś popijawie na smutno na Złotej, kiedy już wszyscy normalni kandydaci na kandydatów (Senyszyn, Kołodko, Cimoszewicz) odmówili startu ktoś zagryzł ogórka i powiedział:
- No to jak ku... nikt nie chce to jedziemy po całości i dajemy kogokolwiek, co będzie to będzie!
- No to kogo?
- A jeden pies! Nawet naszą sekretarkę!
Biesiadnicy się zaśmiali i wypili kolejną kolejkę.
- Ta brunetka taka?
- Ona się przefarbowała na blond. Taka Barbie teraz jest.
- A 35 ma?
- Leszek, ma?
- Nie wiem czy ma 35, ale obiecuję wam, że ma 15. - padła odpowiedź.
Pokój wypełnił się radosnym rechotem. Leszek jak coś powie to boki zrywać! Ktoś polał następną kolejkę.
- Nie no tak z twarzy to ładna jest. Jakby ją trochę popokazywała i jakieś spódniczki czy coś to 5% i tak dostanie. Kobiety na nią zagłosują i jeszcze wyjdzie, że my tacy postępowi i w ogóle, że daliśmy babę. - Zauważył weteran lewicy.
- To może wypalić. Jeśli będzie jedyną babą to ma te wszystkie feministki i w ogóle za sobą a że młoda to jeszcze młodych. Nasi młodzi poganiają z plakatami i szlus, nawet 10% się z tego wykręci. - Zauważył inny.
- No to ma to 35? - Zapytał trzeci, najtrzeźwiejszy w tym gronie, bo się spóźnił.
- Nie wiem, ale się dowiem. - Wziął na siebie ciężar przygotowań do kampanii prezydenckiej Leszek.
- Memory... find... Madzia. - Wymrukał patrząc na swojego dużego smartfona. Rozległo się pikanie.
- Madzia... cześć, tu Leszek. Słuchaj, jest taka sprawa. Bierzemy cię pod uwagę jako kandydatkę na prezydenta. Co? No tak, cię. Znaczy ciebie. Nie dziękuj, wiesz, że stawiamy na młodych. No ale tego... jest takie pytanko tutaj... ja wiem, że normalnie nie tego, ale formalnie muszę spytać... ile masz lat. Znaczy nie, nie tego ile masz lat. Chodzi o to, że jest próg. Nie, nie 5 procent. 5 procent jest do Sejmu. 35. Nie, nie procent tylko lat. Ty znaczy czy masz. Z czego? Jak z czego?
- Z Konstytucji. - Podpowiedział spóźniony, bo był domyślny.
- Z Konstytucji Madzia. To masz? - Na twarzy Leszka zagościł uśmiech. - No to buziaczki Madzia. Damy ci znać jak tego. - Rozłączył się i spojrzał na przyjaciół z triumfem w oczach.
- MA! - Rzucił krótko.