- Szukam jakiejkolwiek pracy, żeby nie siedzieć w domu, żeby wyjść do ludzi. Mogę być sekretarką, przedstawicielem handlowym, po prostu chcę pracować. Spadłam z wysokiego konia. Teraz wysyłam CV, rozglądam się. A ludzie robią wielkie oczy i pytają zdziwieni: "jak to, Ty szukasz pracy?!" – mówi nam łyżwiarka specjalizująca się w short tracku. 29-letnia Aida Bella zasłynęła rozbieraną sesją (z Martą Wójcik) do "Playboya". Zdjęcia wywołały mnóstwo kontrowersji i konflikt z trenerką. Aktualnie brązowa medalistka mistrzostw Europy i sześciokrotna mistrzyni Polski nie uprawia sportu i nie pracuje. Mieszka z mężem Jakubem (byłym bramkarzem Odry Opole) i czteroletnim synem Filipem w Opolu, gdzie spotkał się z nią nasz dziennikarz Łukasz Mordarski.
Aida Bella
Łukasz Mordarski: Podobasz się sobie?
REKLAMA
Aida Bella: Skoro odważyłam się rozebrać do "Playboya", to nie mogę mieć wielkich kompleksów. Mimo że cztery lata temu urodziłam dziecko, to bez problemów mogłam się pokazywać w stroju kąpielowym czy wziąć udział w rozbieranej sesji. A teraz wiadomo, jak to jest - ciało trochę się zmienia, jak nie trenujesz regularnie pięć, sześć godzin dziennie. Chwilowo zawiesiłam swoją karierę, bo miałam ogromny wstręt do sportu.
Skąd on się wziął?
To było wyrzucenie z siebie tych wszystkich złych emocji po tym, co się działo po sesji. Z jednej strony byłyśmy bardzo popularne i to na całym świecie. Wszyscy o tym mówili, że łyżwiarki się rozebrały, żeby pojechać na igrzyska. Z drugiej, było mnóstwo kontrowersji i konflikt z trenerką. Ta kłótnia nie była nam potrzebna. Teraz zamknęłyśmy tę sprawę i nie chcę do niej wracać. Na razie nie wchodzę jednak na lód, zawiesiłam łyżwy na kołku, ale nie zakończyłam kariery. Jeszcze mogę zaskoczyć.
Dobrze wykorzystałaś swoje pięć minut?
Celem była kwalifikacja do igrzysk olimpijskich, a to się nie udało, więc pozostał wielki żal. Na pocieszenie byłam w studiu w Warszawie jako komentator telewizyjny. Kręci mnie to. Chciałabym pojechać na igrzyska, nawet nie już jako sportowiec, ale jako dziennikarz. To byłoby spełnienie marzeń.
Jesteś atrakcyjna, więc idealna, żeby postawić Cię przed kamerą.
Na ładne oczy możesz wystąpić raz. Ale już drugi musisz być przygotowany. Mam do tego predyspozycje, bo byłam z tej drugiej strony i wiem, kiedy podejść do zawodnika, o co zapytać. Ja to po prostu czuję. Byłam na mistrzostwach Polski w ujeżdżaniu i dziennikarze biegli do zwyciężczyni jak "hieny" – nie dali jej spokoju ani na moment. Ja stałam z boku i się przyglądałam. Podeszłam do niej dopiero wtedy, gdy odprowadziła konia do stajni, trochę się wyluzowała i bardzo fajnie ze mną porozmawiała. To trzeba czuć – tego nie da się nauczyć.
Twój mąż nie narzeka, że masz słowotok?
Haha, musisz jego zapytać. Jestem bardzo otwartą osobą i wychodzę z założenia, że trzeba rozmawiać. Mój synek mając półtora roku już bardzo pięknie mówił. Być może dlatego, że ja do niego cały czas mówiłam. My w domu bardzo dużo rozmawiamy, nie ma tematów tabu. Pierwszą osobą, którą zapytałam o udział w sesji, był mój mąż. Oczywiście na początku kategorycznie to wykluczył, ale później o tym rozmawialiśmy i się zgodził.
Aida Bella z mężem i synem
Syn widział zdjęcia?
Jeszcze nie. Chociaż ostatnio widział w samochodzie węgierską edycje "Playboya", w której także były nasze zdjęcia, i powiedział: "o, mama w gazecie". Nie tłumaczyłam mu jeszcze co to za gazeta.
Ale przyjdzie taki czas…
To jeszcze z dziesięć lat.
Myślę, że jak tylko pójdzie do szkoły.
Nie zaburzaj mi mojej wizji dorastania dziecka. Poza tym ja się nie wstydzę tej sesji.
Myślisz, że jego koledzy nie będą złośliwi?
Pewnie się zacznie w czwartej, piątej klasie. Mam jeszcze czas, aby z nim o tym porozmawiać.
Nie chcesz powiedzieć, czy Twój mąż narzeka, że dużo gadasz, ale kiedyś stwierdził, że wydajesz dużo pieniędzy na buty i torebki.
Teraz już nie wydaję. Skończyły mi się pieniądze. Jestem bez pracy. Niemniej lubię chodzić na zakupy, sprawia mi to przyjemność. Przeważnie jednak kupowałam kolorowe buty sportowe. Szpilek mam może ze trzy pary. Torebek też mam rozsądną liczbę. Nigdy nie wydałam na nie dużo pieniędzy.
Ile to jest "dużo pieniędzy"?
Nigdy nie kupiłam torebki droższej niż trzysta złotych. Lubię natomiast sprzęt elektroniczny i gadżety.
Strasznie dużo gadasz, wydajesz pieniądze, nie potrafisz gotować, a do tego jeszcze krytykujesz męża, który gotuje!
Haha, skąd ty to wziąłeś?! To nieprawda! Fakt, nie umiem dobrze gotować, ale jego nigdy nie krytykuję. Gotowanie to jego pasja. Ja natomiast sprzątam.
Imponowało Ci, że Kuba jest piłkarzem?
Na początku w ogóle o tym nie wiedziałam. Powiedział mi po kilku randkach. Nie należałam do dziewczyn, który wystają przed klubem i polują na piłkarzy. Choć imponowało mi, że miał pasję.
Jesteście rozpoznawalni w Opolu?
Myślę, że tak. Czasem zdarza się, że przyglądają mi się w sklepie. Rozdałam też kilka autografów na okładce "Playboya". Choć Kubę częściej rozpoznawali, bo wiadomo – piłkarz. Chyba mam nawet wyrzuty sumienia, że zablokowałam mu karierę. Miał różne propozycje: czy to z Jagiellonii Białystok, czy ze Znicza Pruszków, a ja nie byłam typową dziewczyną piłkarza, która pojedzie za nim gdziekolwiek. Trochę go ograniczałam, ale nigdy niczego nie zabraniałam. Sam podejmował decyzje. Postawił na mnie.
Gratuluję, wygrałaś z Jagiellonią.
Jemu pogratuluj wyboru (śmiech).
Pytałem o Waszą rozpoznawalność, bo mieszkasz w Opolu…
… i tutaj się wszyscy znają. To dość małe miasto, w który niewiele się nie dzieje. Teraz zmieniają się władze i miejmy nadzieje, że Opole zacznie się rozwijać. To miasto żyje dwa tygodnie w roku – gdy jest festiwal. Poza tym jak wyjdziesz po 21 na rynek, to jest pusto.
Sława jest fajna?
Lubię to.
Masz parcie na szkoło?
Gdybym się nie lubiła przed kamerą, to nie chciałabym pracować w telewizji.
Aida Bella z mężem i synem
I występować w teledyskach. Najpierw Papa D, teraz Donatan…
Ten drugi teledysk, w którym zagrałam, jeszcze się nie ukazał, ale to kwestia czasu. Nie mogę zdradzać szczegółów, ale nie ubijam w nim masła (śmiech).
Może duet z inną opolanką Edytą Górniak?
O nie, ja nie umiem śpiewać. Natomiast grałam na wiolonczeli i fortepianie. Czasem przygrywam w domu kolędy podczas świąt. Być może podczas tegorocznej Wigilii zagram razem z moim synem, który w przedszkolu chodzi na zajęcia nauki gry na fortepianie. Śpiewam tylko w samochodzie, gdy nikt nie słyszy.
Aida Bella z synem
Człowiek – orkiestra. Uprawiasz sport, jesteś reporterem w telewizji, pozowałaś jako fotomodelka, występujesz w teledyskach, grasz na instrumentach, studiujesz marketing sportowy , jesteś żoną i matką…
I jestem też osobą bezrobotną. Nie mam aktualnie stałej pracy, mimo że od dawna jej szukam. Przykre jest to, że sportowcy nie mają w Polsce zabezpieczenia po zawieszeniu lub zakończeniu kariery. Ostatnio widziałam telewizyjny materiał Otylii Jędrzejczak, która rozmawia ze sportowcami właśnie po zakończeniu kariery. I dowiedziałam się, że trzykrotna medalistka olimpijska w kajakarstwie jest pracownikiem magazynu. Za granicą: w Kanadzie, Niemczech czy Holandii, takie osoby mają zapewnione godne życie. U nas nie ma dla nich pracy w branży sportowej. Dla mnie nie ma obecnie w żadnej.
Czyli co? Piszemy: "seksowna łyżwiarka rozebrała się do "Playboya". Teraz szuka pracy"?
Jeśli tak to nazwiesz… Moim największym sukcesem – wbrew pozorom – nie była rozbierana sesja, ale zdobycie brązowego medalu na mistrzostwach Europy. Nie wiem co trzeba zrobić, żeby zaistnieć. Przez wiele miesięcy rozsyłałam CV i nie dostałam ani jednego zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną.
Masz problemy jak kilkadziesiąt tysięcy studentów.
Szukałam pracy biurowej w moim regionie. Chciałabym pracować w organizacjach sportowych. Szukam jakiejkolwiek pracy, żeby nie siedzieć w domu, żeby wyjść do ludzi. Mogę być sekretarką, przedstawicielem handlowym, po prostu chcę pracować. To smutne, ale prawdziwe. Nikt już o mnie nie pamięta jako o sportowcu. Minął rok, odkąd pojawiłam się w Playboyu. Wtedy był boom, a teraz wszyscy zapomnieli.
Może jednak ta sesja to dla Ciebie piętno?
Jestem po studiach, teraz robię podyplomówkę. To nie jest tak, że mam tylko maturę i szukam pracy, bo byłam na okładce "Playboya". Przeżyłam nawet małe załamanie, że siedzę w domu i się do niczego nie nadaję. Chyba większość sportowców ma taki dylemat co robić dalej ze sobą, kiedy trzeba zmienić swój sposób na życie. Mąż pracuje, dziecko w przedszkolu, a ja jestem home menager, czyli sprzątam, piorę i prasuję. Realizuje kilka projektów związanych z CAVALIADA w Poznaniu, komentuje Puchary Świata w Polsacie, jeżdżę na mecze siatkowi z TVP, jednak to nie jest stała praca. Na jej znalezienie daję sobie czas do wiosny.
A później?
Jeśli trzeba będzie wyjechać za pracą, to wyjadę. Jak uprawiałam sport, było wszystko dobrze, nie zastanawiałam się co będzie jutro.
Spadłaś z wysokiego konia?
Można powiedzieć, że tak. Nie da się siedzieć w domu i pracować tylko w weekendy. A tym bardziej nie można z tego żyć. Po prostu spadłam na ziemię. Nie czekam jednak na telefon z nadzieją, że ktoś zadzwoni i powie: chcę, żebyś dla nas pracowała, bo nazywasz Aida Bella. Wiem, że tak nie będzie, więc szukam na własną rękę, wysyłam CV, rozglądam się. A ludzie robią wielkie oczy i pytają zdziwieni: jak to, Ty szukasz pracy?!.
Przemawia przez Ciebie żal?
Nie żałuję ani jednego dnia, ani jednej kropli potu wylanego na treningach. Przeżywał wiele wspaniałych chwil, poznałam znakomitych ludzi. Warto uprawiać sport i spełniać swoje marzenia. Mam nadzieje, że nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz