Jacek Karnowski, redaktor naczelny
Zdjęcie, które ujawniamy na okładce tego wydania naszego tygodnika, przeraża. Ponadto, im dłużej patrzymy na połączone
wyraźną nicią porozumienia twarze Donalda Tuska i Władimira Putina, tym przerażenie jest większe. Jak to możliwe, że w kilka godzin po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego premier polskiego rządu wykonuje gest powszechnie uważany za oznakę triumfu i zadowolenia? Skąd bierze się ten pełen satysfakcji uśmiech na jego twarzy?
Ta fotografia jest ważniejsza niż wszystkie kłamliwe raporty MAK i komisji Millera. Jest ważniejsza niż wszystkie słowa wypowiedziane przez rządowych ekspertów i przedstawicieli polskich władz w obronie nieprawdy. Ta fotografia wyraźnie potwierdza intuicję tak wielu z nas: wokół tragedii smoleńskiej toczyła się i nadal toczy nieczysta gra pomiędzy Warszawą a Moskwą. To gra, w której to, co oficjalnie widzimy, stanowi jedynie teatr cieni. To gra, która zaczęła się na długo przed Smoleńskiem.
Zdjęcie z naszej okładki stawia pytanie, na które musi paść odpowiedź. Kim są dla siebie, w kontekście tragedii, polski premier
i rosyjski prezydent, wówczas premier? Wspólnota czego ich łączy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz