poniedziałek, 16 maja 2011

Finlandia mistrzem świata w hokeju. 6:1 ze Szwecją!

Reprezentacja Finlandii po raz drugi w historii zdobyła tytuł mistrza świata w hokeju na lodzie. W wielkim finale zawodnicy Suomi pokonali w Bratysławie 6:1 (0:0, 1:1, 5:0) Szwecję. Brązowy medal wywalczyli Czesi, którzy pokonali 7:4 reprezentację Rosji.

Pierwsza tercja była bardzo wyrównana. Obydwie ekipy nie forsowały tempa jakby badając siły rywali. Z czasem lekką przewagę osiągnęli Finowie, jednak znakomicie w bramce Trzech Koron spisywał się Viktor Fasth.
Drugą tercję świetnie rozpoczęli Szwedzi. W 28. minucie po błędzie obrońcy Finlandii Topiego Jaakoli krążek przejął Magnus Paajarvi i strzałem z bliskiej odległości pokonał Petriego Vehanena. Kilka minut później Paajarvi mógł podwyższyć na 2:0 ale krążek po jego uderzeniu trafił w słupek bramki Suomi.
Kiedy wydawało się już, że Szwedzi kontrolują grę i "dowiozą" 1:0 do końca drugiej tercji padł gol wyrównujący. Finowie wykorzystując grę w przewadze strzelili gola na niespełna osiem sekund przed końcem tercji. Krążek przy bandzie wywalczył Mikko Koivu i podał do Janne Pesonena - ten odegrał do Jarkko Immonena, który potężnym strzałem pod poprzeczkę bramki Fastha wprawił w ekstazę fińskich kibiców.
Okazało się, że Finowie kontynuowali w trzeciej tercji to, co zaczęli w drugiej. Już w 43. minucie Petteri Nokelainen wykorzystał błąd Szwedów w środkowej tercji i pewnym uderzeniem pokonał Fastha, a kilkadziesiąt sekund później dogranie Aaltonena zza bramki na gola zamienił Kapanen. W tym momencie było jasne, że jeśli Szwedzi chcą być mistrzami świata, muszą się wznieść na wyżyny swoich umiejętności.
Nie wznieśli się. A Finowie? Wręcz przeciwnie. Takiej zabójczej końcówki nikt w Bratysławie się nie spodziewał. W 57. minucie Granlund zagrał o bandę, a Pesonen wjechał przed bramkę Fastha i umieścił krążek w siatce. I, co dla szwedzkich kibiców najbardziej bolesne, nie był to koniec upokarzania ich drużyny. Na dwie minuty przed końcem Pyorali uderzył pod pachą Fastha, a tuż przed końcową syreną Antti Pihlstorem trafił w samo "okienko" po dograniu Janiego Lajunena.
Poprzednio skandynawski finał miał miejsce 1998 roku, kiedy ekipa Trzech Koron wygrała 1:0. W 1995 roku na własnym terenie Szwedzi przegrali 1:4 i Finowie zdobyli jedyny, aż do niedzieli, tytuł.
Szwecja - Finlandia 1:6 (0:0, 1:1, 0:5)
Bramki: Magnus Paajarvi (28) - Jarkko Immonen (40), Petteri Nokelainen (43), Niko Kapanen (44), Janne Pesonen (57), Mika Pyorala (58), Antti Pihlstrom (60).
Kary - Szwecja 8 minut, Finlandia 4.
Widzów 9166.






Reprezentacja Czech pokonała 7:4 (2:3, 3:1, 2:0) Rosję w meczu o trzecie miejsce podczas mistrzostw świata w hokeju na lodzie. które rozgrywane były w Bratysławie. Spotkanie miało niesamowitą dramaturgię, a sytuacja na lodowisku zmieniała się jak w kalejdoskopie.

Czesi i Rosjanie zmierzyli się ze sobą przed rokiem w finale mundialu, w którym lepsza okazała się reprezentacja naszych południowych sąsiadów. Podobnie było dzisiaj, choć przez dłuższą część spotkania ciężko było wskazać faworyta do zwycięstwa, ponieważ bramki sypały się jedna za drugą, a akcjami ofensywnymi można byłoby obdzielić kilka meczów.
Strzelaninę rozpoczął już w czwartej minucie Roman Cervenka. W 10. minucie dwa szybkie ciosy zadali Rosjanie. Najpierw do remisu doprowadził Ilja Kowalczuk, a po chwili Dmitri Kulikow dał prowadzenie Sbornej. Odpowiedź ze strony Czechów przyszła natychmiast i po czterdziestu sekundach ponownie był remis po golu Petra Pruchy. Ostatnie słowo w pierwszej tercji należało jednak do Rosjan. Tuż przed końcem pierwszej tercji Kowalczuk wpisał się na listę strzelców po raz drugi.
Od początku drugiej tercji zaatakowali Czesi. W 23. minucie na 3:3 strzelił Prucha. Rosjanie zaczęli oddalać grę od własnej bramki, ale ponownie zaskoczyli ich rywale. Błąd rosyjskiej defensywy wykorzystał Cervenka i Czesi ponownie objęli prowadzenie. Jak się okazało już go nie oddali do końca spotkania.
W 36. minucie Tomas Plekanec strzelił na 5:3, a czeska publika zgromadzona w Orange Arena w Bratysławie eksplodowała z radości. Sborna nie zamierzała się jednak poddać. Chwilę później Władimir Tarasenko zmniejszył straty, ale to był ostatni gol dla Rosjan.
W trzeciej tercji czescy hokeiści dobili rywali. Kwintesencją tego porywającego widowiska był gol z 47. minuty. Czesi składnie rozmontowali obronę rywali, krążek trafił do Jana Marka, który huknął pod poprzeczkę, nie dając szans bramkarzowi.
Wynik w 59. minucie ustalił Plekanec, wykorzystując podanie od Jaromira Jagra.
Czechy - Rosja 7:4 (2:3, 3:1, 2:0)


Fińscy hokeiści, zdobywając na Słowacji tytuł mistrzów świata, wywołali w swoim kraju euforię. Samolot lecący z drużyną eskortowały myśliwce, a na głównym placu stolicy powitanie zgotowały jej tysiące kibiców.


Kanał telewizyjny YLE, który transmitował mecz finałowy mistrzostw świata, odnotował 2,6 miliona widzów. - Ostatnim razem, kiedy Finlandia zdobywała złoty medal MŚ, mecz oglądało 2,2 miliona widzów. Niedzielny mecz był najbardziej oglądanym programem w tym roku - powiedziała Vesa Pihanurmi z YLE.
Hokeiści wylądowali na lotnisku w Helsinkach w poniedziałek o godzinie 16, a ich czarterowy samolot od granicy powietrznej Finlandii eskortowały myśliwce Hornet. O godzinie 18 na głównym placu stolicy zebrało się kilkadziesiąt tysięcy osób i rozpoczęło się świętowanie złotego medalu. "Już od wczesnych godzin rannych budowaliśmy scenę i spodziewamy się 50 tysięcy osób" - powiedział agencji FNB kierownik imprezy Pade Parkonnen.
Finowie są zachwyceni nie samym złotym medalem, lecz rozmiarami wygranej z odwiecznym rywalem - Szwecją, którą ich zespół pokonał w finale 6:1.
Fińskie media nie ukrywają radości i chcąc dopiec sąsiadom zaproponowały, aby zamiast o trzech koronach, symbolu Szwecji, zaczęto mówić o trzech 10-oerówkach (10-groszówki). Dziennik Ilta Samomat wydrukował fotomontaż przedstawiający szwedzki strój, gdzie w miejscu tradycyjnych trzech koron widnieją trzy... dziecięce smoczki.
- To była zabawa z dziećmi - skomentował Iltalehti. Wyśmiewając się ze Szwedów gazeta podkreśliła, że w finale jedyną bramkę dla Szwecji strzelił Fin ze szwedzkim paszportem Magnus Paeaejaervi-Svensson.
Na północy kraju kilkuset Finów w nocy przekroczyło granicę ze Szwecją i na oficjalnych masztach wywiesiło fińskie flagi. W przygranicznym szwedzkim mieście Haparanda fińskie samochody w wielkim konwoju wjechało z flagami, a kierowcy przez całą noc używali klaksonów.
Zdaniem fińskiej policji mistrzowski tytuł sprawi, że znacznie wzrośnie spożycie alkoholu i to nie tylko w dniu świętowania, lecz w okresie następnych ... tygodni.
Hokeista Carolina Hurricanes Tuomo Ruutu powiedział w wywiadzie dla szwedzkiej telewizji, że "będziemy świętować po fińsku" i "puszczając oko" dodał, że "alkohol będzie lał się strumieniami przez wiele, wiele dni".
Jego kolega z drużyny Mikael Granlund podkreślił, że "dzisiaj Finlandia znaczy hokej. Wszyscy się cieszymy i żyjemy tym zwycięstwem, na które czekaliśmy aż 16 lat"






Brak komentarzy: