środa, 29 grudnia 2010

Pilot nie chciał lecieć do Smoleńska

10 kwietnia rano na wojskowym lotnisku w Warszawie szykująca się do startu załoga tupolewa nie dostała prognozy pogody od stacji meteo. Nie dostała, bo stacja nie otrzymała jej od Rosjan. Dlatego dowódca załogi kapitan Protasiuk odmówił wylotu. Tłumaczył, że nie wiedząc, jakie będą warunki atmosferyczne, nie może zdecydować się na taki lot. – Mam takie informacje – mówi Edmund Klich. I dodaje, że w takiej sytuacji maszyna nie miała prawa startować. – Ten lot w ogóle nie powinien się odbyć.

Gdy pilot odmówił lotu, na płycie lotniska zaczęły się gorączkowe rozmowy z załogą. Do lotu przekonywał Protasiuka m.in. szef sił powietrznych generał Andrzej Błasik, który był na lotnisku jako członek prezydenckiej delegacji do Katynia. – Kapitan nie chciał lecieć bez prognozy. Doszło do dyskusji i dość ostrej wymiany zdań – mówi jeden z pilotów z 36. specpułku. – W końcu piloci zajęli miejsca w maszynie, ale nie złożyli meldunku o gotowości do startu.

Dlatego to nie dowódca samolotu, jak to zwykle ma miejsce, ale osobiście generał Błasik zameldował prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu gotowość maszyny do startu. Ekspert ds. lotnictwa Tomasz Hypki podkreśla, że gdy nie ma prognozy pogody, dowódca samolotu powinien odmówić lotu.

Brak komentarzy: