Spełniamy ukryte marzenia gwiazdy szołbizu - tylko u nas Czesław Śpiewa może nakręcić film dla dorosłych i opowiedzieć, dlaczego zawsze chciał to zrobić, ale bał się poprosić.
Bądź na bieżąco. Dołącz do nas na Facebooku.
Panie producencie – zaczynamy?
Czesław Mozil: Pewnie! Pokażmy Polsce, jak się kręci porządnego pornosa! Wkurza mnie, że w naszym kraju erotyka wciąż jest wstydliwym towarem spod lady. Nie mamy wyluzowanego podejścia do seksualności, ten temat traktujemy jak najgorsze tabu. Dlatego polskie porno jest podobnie żałosne, jak polska polityka – rządzi w nim przaśność oraz nieautentyczność. Brzydkie dziewczyny uprawiają seks z brzydkimi zdesperowanymi kolesiami na brudnych wersalkach. Są spięci, często smutni. I, co najgorsze, widać, że nie sprawia im to żadnej przyjemności. A ja w porno chcę widzieć radość i autentyzm, dobre aktorstwo seksualne. Muszę wierzyć aktorom, że jest im razem dobrze, że jest chemia.
A dobra fabuła?
Błagam! Fabuła zabija porno. Prawdziwy facet przewija takie momenty, skupiając się tylko na bzykaniu. Dłużyzny są fajne u Ingmara Bergmana, nie u Rocca Siffrediego. Oczywiście świetnie, jeśli w filmie jest jakiś fabularny patent, zwłaszcza gdy jest zabawny i z przymrużeniem oka, ale niech nie zdominuje tego, co naprawdę ważne – bzykanka.
Jaką fabułę pamiętasz najlepiej?
Pierwsze niemieckie erotyki pokazali mi w Danii nieco starsi kumple, gdy miałem jakieś 7–8 lat. Było to jakoś w okolicach roku 1986, jeszcze przed erą VHS. Filmy były na kasetach systemu Betamax. Oczywiście w tym wieku nie było to podniecające. Chodziło raczej o reakcję "Kurczę! O co chodzi?". Oglądałem to trochę jak horror. Ale kilka lat później widziałem już mocniejsze rzeczy i do końca życia nie zapomnę dwóch fabuł – "Sex Trek", czyli pornoparodii "Star Treka" o dzielnych kosmonautach lecących na planetę Anus. No i mój ulubiony – "Pornocchio". Jak łatwo się domyślić, była to wariacja na temat bajki o Pinokio. Świetne! Kiedy Pornocchio kłamał, nie rósł mu nos, ale coś innego. "Kłam, kłam, Pornocchio", a on krzyczał "Możesz przeżyć trzecią wojnę jądrową!" (śmiech).
I takie rzeczy chciałbyś kręcić?
Niekoniecznie. Takie filmy to dla mnie ciekawostki. Ale, jak mówiłem wcześniej, jestem fanem prostych patentów – do nakręcenia dobrego porno nie trzeba przecież wspaniałych dekoracji. Wystarczą fajni ludzie, po których widać, że wspólne uprawianie seksu sprawia im frajdę. I dlatego kocham internet – czy to w kwestii muzyki, czy pornosów. Dziś każdy za niewielką forsę może nagrać coś fajnego. Spójrzmy, jakie wspaniałe pornosy powstają w Czechach i na Węgrzech! A pomyśleć, że mamy rewelacyjny potencjał – Polki są przepiękne, seksowne i zadbane. No, ale na razie żyjemy w zakłamanym kraju; pełnym rasizmu, homofobii i strachu przed seksem.
Powoli coś się w tej kwestii rusza. Jestem kolesiem, który ledwie przekroczył trzydziestkę, ale gdy patrzę na Polki i Polaków młodszych ode mnie o dekadę, już widzę dużą różnicę. Moi młodzi fani są fajnie wyluzowani. To ludzie z otwartymi umysłami, także w kwestii podejścia do swej seksualności.
W tej kwestii rzeczywiście możesz być wzorcem!
No pewnie! Widzisz, nie rozumiem, czemu ludzie boją się mówić o masturbacji. Przecież niezależnie od normalnego życia seksualnego to supersprawa! Gdy jestem w trasie koncertowej ze swoimi muzykami, to pierwsze, co robimy po wejściu do pokoju hotelowego, to odpalamy laptopy i włączamy ostre filmiki. Bo jak najlepiej się odstresować i wyluzować przed występem? Zwalić sobie konia! Robimy to, nawet jeśli mamy wspólny pokój. To jest podstawa!
A gdzie leżą granice otwartości na porno?
W internecie można znaleźć naprawdę ostre zabawy. Jednak dopóki osobom przed kamerą nie dzieje się krzywda i robią to, co lubią, wszystko jest OK. Wiesz – mnie np. nie kręcą praktyki takie jak pissing czy zoofilia, ale jeżeli ktoś to lubi, nie ma sprawy. Tak więc akceptuję wszystko oprócz pedofilii. Choć, jak większość facetów, lubię lolitkowate klimaty. Wiesz – dorosłe dziewczyny, ale wyglądające dziewczęco. Polecam wszystkim zwłaszcza niejaką Little April. Zajrzyjcie do internetu. A! I nie zapomnijcie też wyguglować Madison Scott. Genialna jest również Cytherea – królowa kobiecych wytrysków!
Masz wysublimowany gust...
Gdzie tam! Napalony facet przeleci każdą. Zwłaszcza że świadomie nie fantazjujemy przecież wyłącznie na temat superlasek. Miałem na przykład senne fantazje na temat uprawiania seksu z Pia Kjarsgaard – polityk z ultraprawicowej Duńskiej Partii Ludowej, rocznik 1947! Babka jest przerażająca, nietolerancyjna, nienawidzę jej! A jednak śniłem o tym, że uprawiałem z nią seks. Podkreślam: o polityce nie rozmawialiśmy.
No, ale to był tylko sen...
Ale w realu też nie powinno się szukać wyłącznie idealnie wyglądających laleczek. Trzeba próbować hardkorowych rzeczy. Wiesz, jakiś czas temu poprzez duńskie portale randkowe umawiałem się na seks z różnymi kobietami. Z premedytacją wybierałem oferty bez zdjęć. Chodziło o efekt zaskoczenia. I dochodziło do niesamowitych historii. Zjawiam się, a drzwi otwiera mi 55–latka albo panna ważąca 90 kg.
Uciekałeś w popłochu?No co ty! Prawdziwy facet nigdy nie ucieka (śmiech). A kończąc temat – często mam tak, że jeżeli panna jest zbyt piękna i zbyt mocno mi na niej zależy, stresuję się, jestem zbyt nieśmiały, wrażliwy i przez to nieporadny. I zapominam, że każda kobieta jest po części masochistką. Czasami chce być suką, a każdy facet czasem chce i powinien być zimnym sukinsynem. Ty skupiasz się na romantyzmie, wierszach i kwiatach, a ona chce, żebyś nie marnował czasu na takie głupoty i po prostu porządnie ją wziął!
A jak wygląda kwestia seksualnych wspomagaczy?
To świetna sprawa. Od filmów porno, które zdarzyło mi się kilkakrotnie oglądać wspólnie z kobietami, po różne gadżety i dziwne wynalazki. Kiedyś znajomy metalowiec dał mi taki dziwny różowy żel, po zjedzeniu działający jak viagra. Będąc z panienką, użyłem go. Pół godziny nic się nie działo. I nagle się zaczęło! O rany! Byłem łóżkowym bogiem! Seksualnym american psycho! (śmiech) Po kilku razach błagała mnie, byśmy już przestali. Cudowne, że żyjemy w takich czasach. Pomyśl tylko, że dzięki viagrze będziesz miał fajne życie seksualne po sześćdziesiątce. To jest piękne! Niech ludzie się kochają, niech się pieprzą!
FAKTOLOGIA
Czesław Mozil (lepiej znany jako Czesław Śpiewa), najzdolniejszy artysta w naszym kraju, urodził się w 1979 r. w Zabrzu, aby w wieku 5 lat wyemigrować z rodzicami do Danii. W 28. roku swego żywota wrócił do Polski i nieźle zamieszał na rodzimej scenie albumem "Debiut". Nowym krążkiem "Pop" postawił poprzeczkę jeszcze wyżej.
1 komentarz:
Z panem Cześkiem zgodzę się na pewno co do jednego. Little April jest słodziutka jak cukiereczek.
Prześlij komentarz