sobota, 9 stycznia 2010

Wywiad z Tomaszem Nałęczem, kandydatem na Prezydenta RP


Z profesorem Tomaszem Nałęczem – byłym wicemarszałkiem Sejmu, a obecnym kandydatem na prezydenta RP w jego domu spotkali się w imieniu Gaylife Jej Perfekcyjność, a także antarex i ariman. Profesor opowiadał m.in. o swoim stosunku do kwestii związków partnerskich, spraw podatkowych, emerytalnych oraz mówił o swoich konkurentach – innych kandydatach na najwyższy urząd w naszym państwie.

Olechowski, Nałęcz, Szmajdziński – to pewni już w zasadzie kandydaci lewicy i centrolewicy do wyścigu o fotel prezydenta RP. Pan namawia, żeby po tej stronie sceny politycznej zorganizować prawybory i wybrać jedną tylko osobę. A tak całkiem poważnie, wierzy Pan w to, że się coś takiego uda?

Myślę, że to jest niezbędne. Oczywiście, dostrzegam problemy, bo widzę już teraz, że niektórzy z kandydatów nie chcą tak naprawdę walczyć o fotel prezydencki, tylko przy okazji wyborów promować swoje partie. A to jest działanie niebezpieczne – dla samych partii może okazać się ryzykowne, ale i dla wyborów, bo ułatwia sprawę kandydatom prawicowym. Wyborca nie będzie chciał strzelać w powietrze, by pokazać swoją sympatię, tylko będzie chciał autentycznie brać udział w wyborze prezydenta. Tym bardziej, że po kadencji Lecha Kaczyńskiego wszyscy już wiedzą, że mimo swoich w zasadzie niewielkich kompetencji, prezydent może sporo naszkodzić. Dlatego Partia Demokratyczna i SdPl twardo stoją na stanowisku, że trzeba takie prawybory zorganizować. Lewica i centrolewica mają autentycznie szansę powalczyć w tych wyborach, pod warunkiem oczywiście, że nie będzie trzech czy czterech kandydatów z tego obozu. Upodobniliby się wtedy do takich psiaków, które szarpią za nogawkę od spodni kandydata prawicy.

Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że najlepszym kandydatem lewicy i centrum byłby Włodzimierz Cimoszewicz. On już teraz w sondażach przechodzi do drugiej tury. Jego potencjał jest bardzo duży. Problem polega jednak na tym, że on – póki co – zdecydowanie nie chce startować. Gdyby chciał kandydować, to w ogóle nie byłoby mowy o prawyborach, bo byłoby oczywiste, że to on jest kandydatem lewicy i centrum. Na razie jednak musimy sobie radzić i dlatego – niczym w średniowiecznym turnieju rycerskim – wybrać trzeba tę osobę, która pokona pozostałych kandydatów i stanie do decydującego starcia z kandydatem prawicy.


Skoro tak negatywnie ocenia pan prezydenturę Lecha Kaczyńskiego, to co wskazałby pan jako największą jego wpadkę.

No, tutaj nie wystarczyłoby palców obu rąk i nóg, żeby…

Dlatego proszę tylko o jedną.

Za największą wpadkę będę chyba zatem uważał upartyjnienie urzędu prezydenta RP. W naszym systemie prezydent pełni rolę osoby, która powstrzymuje potencjalnie katastrofalne posunięcia rządu. I w mojej opinii Lech Kaczyński nadużywał tej kompetencji – bo choć większość ustaw podpisał, to zablokował kilkadziesiąt najważniejszych dla rządu. A dodatkowo robił to w myśl zasady „skuś baba na dziada”, niczego w zamian nie proponując. Stał się jakby niekoronowanym liderem opozycji. Moim zdaniem, prezydent RP powinien przypominać sędziego z boiska piłkarskiego. A jeśli sędzia nie ukrywa, że jest zawodnikiem jednej z drużyn i zgodnie z jej interesem odgwizduje decyzje, to wiadomo jak zareagują ludzie na stadionie.
Dodam jeszcze drugą rzecz – to jest elementarny brak tolerancji. Prezydent powinien być przykładem akceptacji, otwartości na ludzi. A Kaczyński jest symbolem postaw skrajnie nietolerancyjnych. Jak choćby w stosunku do dziennikarzy. No jak można na niewygodne pytanie znanej dziennikarki wybuchnąć „ja panią zniszczę”? Po czymś takim prezydent Francji czy USA byłby skończony.

Prezydent USA tak czy owak pojawi się w kampanii. Co więcej, pan już wykorzystuje jego wizerunek na swoich plakatach w kampanii przed-wyborczej. Czy poza wiarą w ludzi i niewiarą w sondaże coś jeszcze Pana z Barackiem Obamą łączy?

Odwołałem się do wizerunku Obamy na moim pierwszym bilboardzie celem spopularyzowania prawyborów, bo zwłaszcza ze strony SLD spotkał się ten pomysł z dużym oporem. Szmajdziński jest taką Hilary Clinton SLD, bo za jego nominacją stoi establishment partyjny. Pamiętajmy jednak, że w USA dzięki prawyborom, outsider, na początku lekceważony przez partyjnych bonzów, ostatecznie wygrał wybory. Brak zgody na prawybory oznacza że lewica i centrum zagryzie się nawzajem i oczywiście przegra wybory prezydenckie.
Obama podoba mi się z wielu powodów. Przede wszystkim ze względu na swoją otwartość i nowoczesność. Po sztywnym Bushu jest bardzo otwarty na ludzi – podobnie po Lechu Kaczyńskim możemy marzyć o takim prezydencie. Jako człowiekowi lewicy podoba mi się to, że sprawność gospodarki łączy z pewnymi powinnościami społecznymi – reforma zdrowia, która ma miejsce w USA wcale nas nie szokuje, ale w tamtym kraju to prawdziwa rewolucja. No i pewna doza idealizmu, jaką przejawia mimo tego, że jest najpotężniejszym człowiekiem świata. Nie boi się mówić o marzeniach.

O marzeniach mówił też Donald Tusk w swoim expose. Mówił o otwartości, o tolerancji, o polityce miłości. Geje i lesbijki bardzo chętnie wspierają Platformę Obywatelską. Gdyby zatem miał Pan powiedzieć w trzech punktach dlaczego mają głosować na Prezydenta Nałęcza a nie na Prezydenta Tuska.

Ja się nie obawiam Polski, której prezydentem będzie Donald Tusk. Tak naprawdę obawiam się tylko Polski, której prezydentem będzie Lech Kaczyński ze swoją nieprzewidywalnością, populizmem i nietolerancją.
Polski Tuska się nie obawiam, bo miałem okazję z nim przez cztery lata współpracować w Prezydium Sejmu…

No dobrze, ale dlaczego zatem mielibyśmy głosować na Pana a nie na Donalda Tuska?

Dobrze jest, żeby lewica i centrum wystąpiły wspólnie jako rywal Tuska w tych wyborach. Po pierwsze, brak konkurencji rozleniwia a poza tym szkodzi. Monopol zawsze działa deprawująco – szereg niespełnionych obietnic bierze się z przekonania Platformy, że poparcie ma dane raz na zawsze. Tusk żywi się obawą przed Kaczyńskim. Centrolewicowy kandydat będzie go motywował i dopingował do działania. Nie mówiąc już o tym, że kampania byłaby początkiem współpracy środowisk centrolewicowych. Mógłby pojawić się trzeci wielki gracz na scenie politycznej i – co mi się potem marzy – wielka koalicja centrolewicy z Platformą Obywatelską.
Silny kandydat z naszej strony nie jest potrzebny, żeby zniszczyć Tuska. Chciałbym, żeby pojawił się on w roli szczupaka, który coraz mocniej osiadłego w mule karpia będzie w stanie skłonić do ruchliwości. Aktualny stan sprawia, że PO przechyla się w stronę konserwatywną a nie liberalną. Na przykład pomysł kastrowania pedofilów jest moim zdaniem niedopuszczalny.

W kilku punktach, które przedstawił Pan jako zarys swojego programu wspomina Pan o dbaniu o mniejszości. Nie wspomina Pan co prawda wprost o mniejszościach seksualnych…

Bo to oczywiste.

Z jednej strony oczywiste – z drugiej jednak nie do końca. Geje i lesbijki w Polsce czują się oszukani przez lewicę z wielu powodów. Przede wszystkim z powodu nierozpoczęcia nawet poważnej debaty nad projektem ustawy o związkach partnerskich, który przygotowała kilka lat temu senator Maria Szyszkowska. Więc jak prezydent Nałęcz zamierza dbać o mniejszości seksualne i czy wsparłby projekt ustawy o związkach partnerskich?

Słowa kosztują znacznie mniej niż uczynki a ja zachęcałbym do oceniania jednak poprzez działania, jakie ktoś podejmuje. Wiadomo, że w kampanii można wiele powiedzieć. Kiedy byłem jeszcze posłem i Wicemarszałkiem Sejmu i ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński, łamiąc prawo, zabronił Parady Równości w Warszawie, demonstracyjnie poszedłem na Paradę mówiąc, że w tej sytuacji każdy z Polaków powinien czuć się gejem.
Nie oszukujmy się, prezydent RP nie ma za wiele do powiedzenia jeśli idzie o przeforsowanie rozwiązań, które nie mają poparcia większości rządowej. Jedną z powinności prezydenta działanie jak hamulec bezpieczeństwa w pociągu. Gdy widzi, że rząd zamierza podjąć działania katastrofalne dla Polski, wtedy powinien interweniować. Natomiast ma możliwość bycia organizatorem publicznych debat i publicznego namysłu, którego dopiero dalszym efektem może być przyjęcie określonych rozwiązań prawnych. Sam zaś prezydent powinien być rzecznikiem otwartości, rzecznikiem tolerancji ale i wyrażać swoje racje.

I jakie byłyby te racje po Pana stronie? Jako Prezydent RP, jakie stanowisko przedstawiłby Pan w takiej debacie? Czy wsparłby Pan taki projekt?

Oczywiście, że wsparłbym! I przekonywałbym do postawy otwartej. Jako historykowi jest mi łatwiej zrozumieć ludzkie lęki. Ludzkość w swoich dziejach bała się różnych rzeczy, z których dziś się śmieje. Chociaż często bezpieczniej się czujemy w stadzie takich jak my, to powinniśmy jednak zrozumieć innych i ich szanować, bo nigdy nie wiadomo, kiedy my sami znajdziemy się w gronie tych „innych”.

Czyli – bo chcę to uściślić – gdybym napisała, że kandydat na Prezydenta RP prof. T. Nałęcz jest za tym, by w Polsce ustanowić związki partnerskie dla par homoseksualnych, to nie będzie to kłamstwo?

Nie, absolutnie nie.

rozmawiała: : Jej Perfekcyjność czyli facet-gej (ten na fotce)







Prof. Tomasz Nałęcz na temat:


1. Ubezpieczeń emerytalnych
- państwo musi być gwarantem systemu emerytalnego i zabezpieczenia na starość
- system nie może być skonstruowany tak, by pauperyzować ludzi
- potrzebna jest publiczna debata, a prezydent powinien być jej moderatorem
- reforma jest niezbędna

2. Ubezpieczeń zdrowotnych
- L. Kaczyński słusznie zawetował ustawy zdrowotne
- PO powinna była zawrzeć współpracę z lewicą w tej kwestii
- nie można zostawiać wszystkiego niewidzialnej ręce rynku
- przy rozwoju medycyny państwa nie stać na finansowanie wszystkich usług

3. Podatków
- przychodzi to z oporem, ale trzeba w Polsce zmniejszyć wydatki socjalne państwa
- nie powinno się becikowego i dodatków rodzinnych stosować powszechnie
- potrzebny jest dialog o uprawnieniach emerytalnych służb mundurowych
- potrzeba publicznej debaty nad długiem publicznym
- nie jest zwolennikiem obniżania podatków
- podatek progresywny jest lepszy od liniowego
- prezydent nie powinien wetować rozwiązań podatkowych
- nie mamy wysokich progów podatkowych

4. Polityki zagranicznej (głównie wschodniej)
- stosunki ze Wschodem są niezadowalające
- Grupa ds. Trudnych pod przywództwem prof. Rotfelda świetnie się spisuje
- nie ma sensu organizować krucjaty antyrosyjskiej
- nie wolno żyć cieniami przeszłości
- Polska powinna smarować mechanizmy kontaktów UE-Rosja
- nie rozumie filozofii PiS: antyeuropejskiej i antyrosyjskiej zarazem






oryginał w całości zjumany z http://www.gaylife.pl/artykul.php?id=1246

Brak komentarzy: